[Zwrotka 1: Hyziu]
Mam sąsiadów z góry, co nie znają manier
Wszystkie ich tajemnice rodzinne już znam na pamięć
Zamęt wychodzi za ścianę, nie muszę umieć mówić
Bym usłyszał zaniedbanie i poznał po głosie ludzi
Jesteś z ulic, czyli jesteś zimny, prawilny, inny
Co marudzisz? Masz bliskich? Usiądź, pogadaj z nimi
Masz przyczyny, by mówić, że jesteś tu z innej gliny
Czasem chciałbym się nie budzić i zaniedbać godziny
Na tej samej kuli ziemskiej zaniedbany przez szczęście jestem
Przez to częściej się wkurwiam i beczę więcej
Na tej samej poznałem przepych i zaniedbanie
Ale pieprzyć mankament manier, idziemy dalej
[Scratche: DJ PUNCHLINE]
[Zwrotka 2: Hyziu]
Nie mogę nie grać, wiem, przez to mogę zaniedbać
Nie mogę mieć tak, że jestem uwięziony w tych miejscach
Jak na smyczy pies, buda i dwór, i weź tak mieszkaj
Póki mam w normie puls, chcę być wolny i się śmiać częściej
I mieć cel, ty siedź tam, prędzej zaliczysz glebę
Sorry, nie wierzę w to, że wciśniesz pędzel
Zaniedbasz ich, jak zaniedbasz siebie, jak w rodzinie
Dlatego ciągle nie wiem czy chcę i czy mam siłę
Ta niemoc ciągle w pobliżu jest, czy mnie zabije?
Frajerom kilku daliśmy się wjebać na minę
Żyję i nie zbijesz mnie z planszy, za złe masz mi
Że nie żyję jak każdy? Zaniedbałeś, to masz syf
[Scratche: DJ PUNCHLINE]
[Zwrotka 3: Bogu]
Wdepłem w gówno, śmierdzi
Wchodzi mi bieżnik, potem zmyję, trudno
Muszę pędzić, brak mi energii, natłok spraw, biegnij
To nie czas żeby stać z wami na dzielni
Dawaj dzięgi, płać za rap, bo to autentyk, unikat
Jak nie masz hajsu, jest lipa
Nie marnuj czasu, wiem, trochę lat ubyło
Jak cię nie zabiło, możesz teraz wejść z podwójną siłą
Poczuj to pod skórą, jak rośnie to w tobie
Jak wszyscy się gdzieś gubią i zostajesz sam przed wrogiem
Jak zbliża się coś złego i chyba czas na spowiedź
Przean*lizuj swe życie, czas na rozmowę z Bogiem
[Scratche: DJ PUNCHLINE]
[Zwrotka 4: Bogu]
Wiesz, niełatwo jest tak
Z rana klin, joint, kreska, dzięki stary, nie ćpam
Spróbowałem coś tam, z kimś tam, gdzieś tam
Coś tam kiedyś, mniam mniam, nie ćpam
Nie chce mi się pić, wolę zmotać skręta
Nie utrzymuję własnego jestestwa w rękach
Wszystko się zapętla, nic nie idzie w przód, znowu na klęczkach
Znowu błagam, żebyś dał mi przetrwać, zaniedbania z przed lat
Plus paru co to życzy źle nam i nie ma przebacz i nie ma zmiłuj
Jak już chcesz stać w miejscu, lepiej idź do tyłu
Ja ładuję się na górę, czeka mnie masa przygód
Może runę, ale póki co, to nie marnuję minut
[Scratche: DJ PUNCHLINE] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]