Moje spojrzenie na Ciebie to jedno długie ujęcie
Chciałbym aby miało sens, ty zdecydujesz czy będzie
Me zajęcie przekleństwem, co pali mnie od wewnątrz
Tym ogniem, którym spłonie moja żona i dziecko
Transportuję Cię w miejsce, o którym nie chcą byś wiedział
W Niebie wszystko ma się nieźle, póki nie chcesz w nim zamieszkać
Dlatego piszę i robię setki wyliczeń
I im bliżej sedna, tym dalej pozostaję z niczym
Spełnienie życzeń? Te wielkie przypłacisz życiem
Mniejsze zrobią z Ciebie bestię z wywieszonym językiem
Zrozum jedno, tu nikt nie wraca tą samą ścieżką
Pułapki w pułapkach, a ich pułap to piekło
Mam za sobą całą wieczność dociekań wspartych wiedzą
Pozostaje mi zawisnąć lub uwierzyć w ich konieczność
Wylosujmy zapałki, odbierzmy głuchy telefon
Wszystko dobrze, póki łączę takich jak Ty ze Strefą
Tacy jak Ty - tu stawiam zimną ścianę relacji
Po co imię? To, że idziesz ze mną, musi wystarczyć
Cynizm jest przedsionkiem wiary, a nienawiść religii
Kpiąc z siebie, wiesz że nie będziesz lepszy niż inni
Nikt z nas celu nie osiągnął, choć byliśmy tuż obok
Każda broń musi utonąć, gdy mam w dłoni nieskończoność
Nas skończono, zostały nam dyskusje przy wódce
Nie pisano nam boskości, więc piszemy ją ołówkiem
Dałem z siebie wiele, uwierz, spójrz w oczy mej córki
Jak Hieronim Bosch uleczy Ciebie ruchem tęczówki