Od lat już zginam kark,
by napełnić wasze miski
ciągle mało wam
choć spasione macie pyski
Od lat rośnie mi garb
moim dzieciom na dodatek
choć dzierżycie bat
nie myślcie że wam ujdzie płazem
Pewnego dnia gmach rozpadnie się
skruszy go rysa waszej plugawości
i wtedy sznur konopny znajdzie wnet wasz kark
a świnie obgryzą wasze kości
Zbyt długo zginam kark mój dla was
Zbyt długo zginam kark mój dla was
Od lat kłamiecie z nut
bo masy mają krótką pamięć
uchodzi sucho wam
lecz każde kłamstwo ma swój koniec
Od lat kręcicie bat
co skrwawi wkrótce waszą skórę
pycha zgubi was
a śmierć nadejdzie wraz z dniem sznura
Pewnego dnia gmach rozpadnie się
skruszy go rysa waszej plugawości
i wtedy sznur konopny znajdzie wnet wasz kark
a świnie obgryzą wasze kości
Pewnego dnia bankiet skończy się
ujrzycie twarz własnej nikczemności
i wtedy stal zemsty odnajdzie wnet wasz kark
a czołgi zmiażdżą wasze kości
Już znacie śmierci głos
to głos tysięcy gardeł naszych
grzmi wolności dzwon
lecz to jest dla was dzwon cmentarzysk
oczyszczenia czas
wyroki na siebie wydaliście sami
więc gińcie
Nadszedł dzień gdy gmach rozpadł się
skruszyła go rysa waszej plugawości
a sznur konopny znalazł wnet wasz kark
a świnie obgryzły wasze kości
W dzień sznura bankiet skończył się
przeraziła was twarz własnej nikczemności
wtedy stal zemsty odnalazła wnet wasz kark
a czołgi zmiażdżyła wasze kości.