Nad morzem szedł człowiek z Bogiem. Na niebie nad nimi
Widzieli obrazy z życia, które dawno były, przeszły
Na piachu nadmorskim były ślady dwóch par stóp
Wtem nagle człowiek spojrzał - jest brak jednego śladu
To wtedy, gdy niszczyłem, miast tworzyć, miast miłować
Tak ciężki wielce czas. Panie, czemu kazałeś samemu mi wędrować?
Nie radziłem sobie, nie myślałem o Tobie, gdy grzechem obrosłem
Bóg spojrzał na człowieka: - Synu, ja cię wtedy niosłem
Mundury jak kapłani w Babilonie
Władzę polityczną wzmacniają nieustannie
Są bronić jej gotowi wieczorem i rankiem
Twoją ręką ale swoim pistoletem
Palec wskazujący podniesiony do góry
To wzmacnia powagę postury
I teraz ci powiem mój miły kolego
To wszystko z Bogiem nie ma nic wspólnego!
Apostołowie Słowo Boże spisali
Ludzie je zmienili, celom swym poddali
Podają sobie ręce, ze świata zbrodniarzami
Naradzają się i knują ponad ludu głowami
Ja w dniu, kiedy w Boga uwierzyłem
Członkiem tej instytucji przestać być musiałem
I teraz ci powiem mój miły kolego
To wszystko z Bogiem nie ma nic wspólnego!
Na świecie głód, świątyń w brud
Podróże po całym świecie
Czy zboże dla głodnych dzieci?
Politycznie wzrasta, oczy na prawdę zamyka
Czy ty potrzebujesz takiego pośrednika?
Bo ja nie potrzebuję takiego pośrednika!
"Święć się Imię Twoje" - mówią
I Imię Twoje ukrywają
"Odpuszczamy naszym winowajcom" -
Win nie odpuszczają
"Przyjdź Królestwo Twoje" -
Wcale jego nie czekają
"Po owocach ich czynów poznacie ich!"
To wtedy, gdy niszczyłem, miast tworzyć, miast miłować
Tak ciężki wielce czas Panie, czemu kazałeś samemu mi wędrować
Nie radziłem sobie, nie myślałem o Tobie, grzechem obrosłem
Bóg spojrzał na człowieka: "Synu, ja cię wtedy niosłem"
Pomocy nie chciałem, sam cię wtedy niosłem
Pomocy nie trzeba mi, sam cię wtedy niosłem
Pomocy nie trzeba, sam cię wtedy niosłem
Pomocy nie chciałem, sam cię wtedy niosłem