Gosiu pamiętasz jak w święto zmarłych poszliśmy na cmentarz
Rzuciłem Cię na suchych liści stertę
Prosiłem Cię niech duszę Ci rozerwę
Gosiu, kochanie, na zawsze Twe ubranie mi zostanie
Pamiętam ja te dzikie dwa tygodnie
Do końca dni mojej miłości zbrodnie
Improwizacja...
Gdzie teraz jesteś? Na chłodno bardzo chciałbym znów Cię zetrzeć
W uścisku twym czułem się tak bezpieczny
Chociaż żem starszy ja niczym podopieczny
Gosiu, kochanie, pamiętasz jak szalałem
Co się stanie, trzymałem Cię za Twoje obie dłonie
Wskazałaś mi jak moje serduszko płonie