[Zwrotka 1: Wigor]
Odnoszę wrażenie, że wciąż czegoś szukam
Do ilu jeszcze drzwi zastukam by uzyskać odpowiedź?
Teraz Twoja kolej, sam dowiedź na ile Cię stać
To jak przed Bogiem spowiedź, trzymającym nad każdym pieczę
Reszta w moich rękach, szansy przecież nie zniweczę
By nie żyć z przypadku, tylko mieć jakieś zaplecze
Szukam, nie przeczę, że kiedyś tak nie było
Od tamtego czasu diametralnie się zmieniło
Niebo się rozchmurzyło, słońce wyszło, szczęście do mnie przyszło
Los się uśmiechnął, przeklęte fatum zdechło
Poszło w niepamięć, zamiotła je zamieć myśli
Upatrujących życie w świetle czystych korzyści
Z niego płynących, bo jakżeby inaczej?
Nikt nie chce być jak wrzut na dupie i iść drogą zatraceń
Być mentalnie niedołężnym - nic gorszego!
Dlatego szukam dróg okrężnych, by szerokim łukiem to mnie ominęło
To nie przypadku dzieło - widzę to po innych
A ja na przyszłość nie chcę czuć się sobie winny
Że nic z tym nie zrobiłem, że życie przez palce przepuściłem
Że umknęło gdzieś niezauważenie? Chce czuć spełnienie!
A nie pierdolone rozgoryczenie
Tylko takie zestawienie na dzisiaj mnie urządza
Podtrzymuje na duchu, nie pogrąża
To jest mój szlak, którym podążam!
[Refren: Juras, Wigor]
Ja szukam i odkrywam znaleziska
Unikaty, które tak trudno pozyskać
Zdobędziesz je i już nic im nie dorówna
Dobrze się zastanów z jakiego czerpiesz źródła
Ja szukam faktów, powiązań
Ja szukam nowych rozwiązań
Sztuka, to odnaleźć to czego się szuka
Wiem, że na tym się nie oszukam
[Zwrotka 2: Juras]
Szukajcie, a znajdziecie, proście a będzie Wam dane
Te zapisane słowa przeze mnie zarymowane
Mówią prawdę, bo są uniwersalne
Tysiące lat temu, dzisiaj też aktualne
Odwieczne pragnienia wpisane w ludzkie istnienia
Kwestie niezbędne do samospełnienia
Władza, pieniądze, szczęście w miłości
Są tacy, którzy szukali nieśmiertelności
Bywa, że droga prowadzi przez bagno
By dojść do góry czasem trzeba zejść na dno
Odnaleźć światło na dnie doliny
Pokonać deszcze, wichry i lawiny
Własne słabości, lęki i rwące rzeki
Przemierzanie szlaku może trwać całe wieki
I chociaż kres drogi wydaje się daleki
Często to, co szukasz jest na wyciągniecie ręki
Czas podsumować zwrotkę, mój przyjacielu
Chociaż ja sam nie dotarłem do celu
Jak Wigor i wielu ja nie przestałem szukać
By otworzono drzwi musisz najpierw do nich zapukać
[Refren: Juras, Wigor]
[Zwrotka 3: Wigor]
Szukam chwili wytchnienia, szukam odprężenia
Szukam ukojenia, szukam zrozumienia
Mam dość do powiedzenia na ten temat
Jak się człowiek zamienia w nerwów strzępek
Za dużo roztargnienia, nieprzychylnych sytuacji zlepek
Potem przecież na kimś musisz się wyżyć
Nie da innym normalnie pożyć, skoro sam nie może
Nie szuka drogi wyjścia, z dnia na dzień jest jeszcze gorzej
To właśnie temat, który mi się już przejadł
Do znudzenia o nim się słyszy
Sfrustrowane społeczeństwo ledwo dyszy
Ja do tego ręki nie przyłożę
Trzymam się od tego z dala, jak tylko mogę
Taką obrałem drogę, wiem, że wszystko mogę
Jeśli tylko w sobie się przemogę
I nie muszę podporządkowywać się pod żadne normy
Sam dla siebie je określę, nie stanę się ofiarą formy
To ten system nieudolny, eksperyment, który się nie powiódł
Na co dzień masz tego najlepszy dowód
Uciemiężony naród, weź tu żyj, weź tu zarób
Trzeba kombinować, żeby nie zwariować
[Refren: Juras, Wigor]