Zanim mnie kurwa przerośnie ambicja To ja was łaki przerosne sk**ami Kiedyś będzie mój wszędzie inicjał I będę kurwa srał banknotami Na pierwszym miejscu sobie zapierdalam, nikt mnie nie dogoni Mówią, że mają pole position Ta bo jadę po nich Nie chce mi się słuchać smutnych raperów, więc rapy ziomek puszczam se swoje Choć mój rap to jak zakładanie gaci jest - dla jaj to robię Chociaż to robię dla jaj No to może się kiedyś coś z tego wykluje Większość raperów tu nie ma jaj Zjem ich na miękko i podziękuję Nie wiem czy rap to zajawa, czy moje życie, kiedyś do kosza fruwałem i nadal to robię, tylko, że teraz fruwam po bicie Typy ściągają hity z bonga Nie mam nic do nich za nic, ja robię pierdolony hit, prawie jakbym był w Miami Idioci myślą, że królują jakby byli w sacramento Chcą nawijać jak na zachodzie, szkoda mi na nich zachodu
Powiesz, że nawijam o niczym? Prawda, bo nawijam o Tobie raczej Juda sobie sk** tu ćwiczy i niedługo zacznę zabijać rapem Wyrabiam sobie swój własny styl, nie chce być jak Ty Większość puszcza stale syf Ja i mój poziom kontra twój i Ty Twój poziom to parter, a mój to strych. Robię to bo lubię, a nie jestem z tych Co zależy im tylko na ruchaniu dup i robieniu se kasy Prędzej skończę jako trup Albo będę miał sto kilo masy Zapnijcie pasy, w mojej tali zostały same asy I jebać tych typów śliskich Nigdy nie złoże broni Chociaż już dubluje wszystkich No to czas mnie nadal goni Przebije wszystko jak pierwsze kwiaty na wiosnę Zapylam po sukces i w końcu dorosnę i Zobaczycie mojej pracy owoce Jak zagram se gdzieś pierwszy koncert