[Jimson]
Stoję zbrukany deszczem, spod wiaty jeszcze
Tu melodie kreślę, a kwiaty zamarły w ręce
Krople zmywają sekret, aż po kolce róż
Zmysłów sekstet gra koncert, ta suka z Bolsem (i tchórz) Schodzę ze schodów, autobusy z butów
Wylewam słabość na ulice jak nagość
Stylów w tym bunkru w środku, Ku Klux Klan
Pasażerów uknuł plan, a ja siedzę
Jadę przez miasto, turutut, sam
Twarzą do siedzeń, przede mną z nosem przy szybie
Siedzi ona, jak Pezet myślę: przyjdź na chwile
Ile bym dał, żeby podejść i nie odejść nigdy
Ile bym dał, żeby spojrzeć na nią za tej szyby
Ile bym dał, ale ej, ile mogę
Kupiłem bilet i ten bilet miał być w jedną stronę
Kupiłem go w budce, a w innej, by jej dać kwiaty
Jak ?, bo jak on, chciałbym dla niej śpiewać
To było zanim, aksamit Talib mi tu grał
W słuchawkach szedłem sam i ponad słowami
Jak umlaut, ej, z melodią w uszach i z kroplami na ustach
Nie zgubie dziś uczucia w miejskich autobusach
A dziś
Zostawiła mnie tu w pokoju bez klamek
Wczoraj, miała chociaż dla mnie ten przystanek
Jutro, może przyjdzie, może ona przyjdzie jutro
Ale… sam się boję, że na krótko (x2)
[Arefski]
Uciekłem przed deszczem w samotność na klatkę
Zanim pęknięto we mnie, co miało żyć dla mnie
Byłem sam, gdzieś sam w alejach, nic nie pewne
Lewe ręce do świata, który czekał na ten dzień
Czekałem razem z nim, idąc do parku
Na zegarku po 16stej, a autobus na przystanku
A ja, na rozstajach dróg stoję, samotny
Rozlałem w ręce płaszcz, patrząc, jak ona moknie
Pokonał mnie, poniósł, skoczył, jak na przekór
Mówiła tysiąc słów, którym dała żyć, w miejscu
Stałem, widząc tylko jak spogląda firmament
Nieba uśmiech zeskoczył, gdy serce spadło na mnie
Ja wiem, kocha - usłyszałem to wczoraj
Nie myślałem, że to powie, gdy uciec chciała od nas
Podczas kilku spotkań, zerknąłem w jej myśli
Wiedziałem czego chce, wiedziałem, że się przyśni
A dziś
Zostawiła mnie tu w pokoju bez klamek
Wczoraj, miała chociaż dla mnie ten przystanek
Jutro, może przyjdzie, może ona przyjdzie jutro
Ale… sam się boję, że na krótko (x2)