[Verse 1]
Weź to na luz, po co się spinasz?
Taki jest świat i to nie twoja wina
Opadły ręce, brakuje słów
Usta to strzelby, ktoś strzelił znów
A ty weź to na luz, spróbuj coś zmienić
Stalowe nerwy, zacznij się cenić
Zapomnij o tym, że masz kłopoty
Spokój jest lekiem, niech to będzie twój narkotyk
W czasach w których rządzi pieniądz zwykle jest tak
Że nie warto już się ścigać, bo nie ma jak
Jeden ma tu aż za dużo, drugi ma nic
Nie narzekaj więcej, tylko naucz się żyć
Dystans, zachowaj go
Dystans, utrzymuj go
Dystans, tylko on cię uratuje
Dystans, dystans ooo
[Hook]
Wielkim autem przez miasto toczymy się
Za plecami zostawiamy wszystko to co złe
Niech dzieje się co chce
Nieważne bo nic nie zatrzyma nas
Do przodu wciąż, nowy dzień pełen szans
Już czeka tam...
Znów czeka nas...
[Verse 2]
Weź to na luz, to nie jest finał
Uwierz, że dzisiaj wszystko się zaczyna
Masz w sobie siłę,zasyp ten dół
Przed tobą droga gładka jak stół
Weź to na luz, zanim zwariujesz
Nie rób jak karzą, rób tak jak czujesz
Swoje obawy zastąp nadzieją
Wygrani ci co na końcu się śmieją
Do przodu idź, niech prowadzi cię serce
Co było złe, już nie zdarzy się więcej
Przed siebie tak, zacznij spełniać marzenia
I wrzuć na luz, zbyt wiele masz do stracenia
[Hook]