Poszarzał świat, do odlotu zbiera się dzień
I znowu deszcz. To już tydzień tak ciągnie się
To już tydzień odkąd ciebie nie ma
To już tydzień, gzie jesteś nie wiem
Choć pytałem dookoła ludzi
Warszawa jest smutna bez ciebie
Warszawa jest smutna bez ciebie
Idę przez deszcz i w kałuże wchodzę co krok
Dzwoniłem znów, choć nie było sensu za grosz
Był listonosz i znów nic nie ma
Był listonosz, ale nic nie wie
Może tylko zgubiłaś adres
Warszawa jest smutna bez ciebie
Warszawa jest smutna bez ciebie
Siedem dni mokrych i nie chętnych
Siedem dni - czy to trochę nie za dużo
Śni mi się dzwonek w przedpokoju
Drzwi otwieram za późno
Bo sama wiesz, że za tobą poszedłbym w świat
A gdybyś choć napisała najkrótszą z kar
Gdybym wiedział gdzie teraz jesteś
Gdybym wiedział, bo dalej nie wiem
Wtedy wysłałbym ci telegram
Warszawa jest smutna bez ciebie
Warszawa jest smutna bez ciebie