[Zwrotka 1: Pumba Kryptonim]
W tym pojebanym świecie nie jeden stracił głowę
Dla pieniędzy i baletów, posunięcie wybuchowe
Nie myślał mózgiem, ale nosem - chciał więcej zajebać
Krecha, krecha znajomego spotkał, do jutra jedna
Już dawno, ślad o niej zaginął, tak myślał na następną
Spluwa przegraną śliną
W sztosie sekundy miną, szybciej niż mrugnięcie, szybki slajd, szybkie zdjęcie
W pewnym momencie jest już za późno i patrzy przez ręce
Myśli to koniec, już nigdy więcej, lecz przydała by się jedna na ogarnięcie
Czysty absurd, bezsens - dalej tkwi w tym obłędzie
[Refren] (x2)
Pochłonięci - żyją na krawędzi
Pochłonięci - blisko oblicza śmierci
Pochłonięci - krecha dziurę w bani wierci
Pochłonięci - by wyjść liczą się chęci
[Zwrotka 2: Jacol PP]
Zaczyna się niewinnie od kilku węgorzy
Z każdą krechą coraz bliżej by na dechy się rozłożyć
Swą historię tworzy, która pełna niespodzianek
Szybkie bicie serca, alko nim nadejdzie ranek
W tym całym amoku nie wie gdzie będzie przystanek
Z dala od przesłanek, które głosi stara prawda
Ciężko się wydostać lecz tego nie ogarnia
Znowu w bani pralnia, gdy wita się z weekendem
Może byś za późno, zrozum że było to błędem
Jak za kolejnym zakrętem wjazd do tej samej rzeki
Nie pomogą leki, tylko siła umysłu
Nikogo przy nim nie ma, a do działki trzystu
Dostaje po pysku dosłownie i w przenośni
By zajebać krechę staje tam gdzie bezlitośni
Pozbył się miłości, zgadnij co było przyczyną
Więc zastanów się dwa razy, przed tańcem z kokainą
[Refren] (x2)
Pochłonięci - żyją na krawędzi
Pochłonięci - blisko oblicza śmierci
Pochłonięci - krecha dziurę w bani wierci
Pochłonięci - by wyjść liczą się chęci
[Zwrotka 3: INKG]
Znowu budzisz się pusty, a na dodatek długi
Miesiąc harówy, a w noc hajsy gubisz
Można się wkurwić, cóż takie życie, posypane na blacie - wtedy było myśleć
Melanż się toczy, którą już godzinę
Ciągle chce więcej, to mu daje siłę
Ostatni banknot już kręci na zwije, gdy znów zapierdoli to czuje że żyje
Wszystko nie ważne, w balecie jak w transie
Płynie poważnie, koniec wygląda strasznie
Kończy się towar, kończą się przyjaźnie
Zostaje sam, sam prawie na dnie
[Refren] (x2)
Pochłonięci - żyją na krawędzi
Pochłonięci - blisko oblicza śmierci
Pochłonięci - krecha dziurę w bani wierci
Pochłonięci - by wyjść liczą się chęci [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]