[Zwrotka 1]
Nie świeci ani pierwsza, druga, ani trzecia
Wolą stać na bezdechach i łapać letarg
Wolą milczeć, a gdzie promień, zgadnij
Jesteś pewien, chcesz znać filozofię latarni?
Po co? Mam własne halogeny
Napierdalam przez mrok, napierdalam przed siebie
Pozdro asfalt z łatami na wjeździe
Droga: fast cars, fire and knives i danger
Spoko, stary, codzienność chłoniesz
Płuca się przyzwyczają, czas odetchnąć smogiem
Osmolone austriackie kamienice
Znów śledzą mnie wzrokiem, a chciałyby krzyczeć
I kolejny raz, przy słomce z Isley Brothers
Zapominam, że nie czas na na Atlantę wojaże
Zapominam, by się skusić na twardy z zagadnień
Prezentujesz ludzi czy raczej latarnie?
[Refren]
Gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje
Wieczorem przekrwione, a rano to samo
Widzę lustra bloków, a w blokach ogień
Które wciąż na wolno zatracają tożsamość
Choć ścinamy gzyms w Technicolorze
Głos zawsze, że osiedla – konkret dżihad
Gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje
Widzę monochromatyzm w ich spojrzeń sznytach [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]