To do moich ludzi z blantem i do tych, co właśnie sięgają po szklankę
Albo sięgną po nią w weekend
I szczególnie do tych, co podjęli walkę z życiem i kłócą się ze światem
I do tych, co myślą, że będzie dobrze, bo zawsze jest
A właśnie, że kurwa nie
Żyjemy na krawędzi, tylko czekać
Aż to co nas tam pcha - nas uwięzi
Albo szkła kawałek się zagnieździ w sercu
I je zamrozi, a potem zwęgli
Byśmy figę znaleźli i skorośmy uciekli
Nie pozostaje nic prócz tej pętli
Ale hej hej, jeszcze tutaj jesteśmy
Jeszcze się zmierzmy, usiądźmy, pomyślmy
Czy dobrze wsiedliśmy, bo to pośpieszny
Ponad wszelką wątpliwość
I z przyjemnością wątpliwą
Musimy wypić to piwo
Co nawarzyliśmy, albo właśnie nie
Tej, nie chlej-my
Włączasz play, a chyba kurwa musisz reset
Włączasz play i coś tam leci, ale tnie się
I nie chce się, nikt cię, ot tak, nie podniesie
Ale też znów sam się nie podniesiesz
Zacznij działać w swoim interesie
Włączasz play, ale cały czas jesteś w dresie
Włączasz play, włączasz play
Włączasz play i nie jedziesz
Jeśli czujesz się jak śmieć
To może stałeś się już śmieciem
Weź coś zrób z tym oddechem
Się ogarnij, spójrz na siebie
Czas na jesień, czas na przesiew
Czas się wziąć za nie wiem co
Ale sam się dowiesz, przecież
Jeśli zechcesz
I poniesiesz ten krzyż dalej
Jeśli to zawiedzie, wierzę
że będzie ktoś, kto będzie wiedzieć co ma robić