[Refren]
Patrze na klipa o hajsie i cipach
Widzę paszczę typa i pytam, serio?
Jaka muzyka jest, taka publika
Pojawia się i zaraz znika, serio?
Wezmą se bita co cyka
I do siebie słowa krytyka na pewno
Kto się tym zachwyca to promuje ścierwo
Co drugi dzisiaj pozuje jak playboy
[Verse 1:Rose]
Kurwa, bez farmazonów to dzisiaj nie rap
To chyba nie ten czas
Teraz to jest muzyka dla mas
Szajs zakrywa to co jest najs
Ale nie to, co jest w nas
Wcale mnie to nie porywa
Zacząłem nagrywać, jak liczyło się tu coś więcej, niż hajs
Ale teraz się męczę i mam zwałę, zażenowanie
Dwadzieścia parę mam lat
Ale czuje się jak stary dziad już
Nie akceptuje tak rozdanych kart
Chociaż umiem na bita wejść jak taki czarnuch
Ziom, weź tak nie wariuj
Mam cztery asy, a używam dwójek
Takich co uczą się pływać utopię w akwarium
A reszty już chyba nie czuje
Jestem truskulem, i chuj ci w dupę
Bo kocham rapy, a nie jakiś freakshow
To rap dla kumatych, co wpierdoli dla tych
Co pieprzą o lambo, a kierują rikszą
Mam prawo jazdy, a ty mordę zamknij
Jak robisz teatrzyk na scenie
Albo weź otwórz jak pragniesz sławy
To na ciebie szczamy by zgasić pragnienie
Gówno też błyszczy, jak spojrzysz pod światło
Na szczęście mam ściemnione oksy
Dorośnij, bo zawyża ci twoją wartość
Fakt, że od koleżków masz ściemnione propsy
Trzeba rozgonić to bydło przedwcześnie
Bo jeszcze tak będzie niedługo
że częściej się będzie mówiło do typa
Niż dupy, żeby zdjął sukienkę, grubo!
[Refren]
Patrze na klipa o hajsie i cipach
Widzę paszczę typa i pytam, serio?
Jaka muzyka jest, taka publika
Pojawia się i zaraz znika, serio?
Wezmą se bita co cyka
I do siebie słowa krytyka na pewno
Kto się tym zachwyca to promuje ścierwo
Co drugi dzisiaj pozuje jak playboy
[Verse 2:Goust]
Wiedziałem, że to jest to
Jak jeszcze w TV leciało tu Naughty By Nature
Czułem, że to brzmienie ma moc
A kasety i płyty szły tu z rąk do rąk
Przez osiedle non stop
Oglądałem te klipy dzień i noc
Zanim na scenę wkroczyły te błazny
Dzisiaj każdy dla was to sztos
Nawet, gdy ci goście są tu zwyczajnie słabi
Dzieciak mówi, że rapuje, bo nie miał wyboru
Serio, kurwa, nie do wiary
Szybko bym Ci znalazł tu inne zajęcie
Gdybym choć przez moment mógł być twoim starym
Mam w dupie te rapy, serio, ale czuje
że muszę się wypowiedzieć
Typy przehype'owane ciężko
Chociaż to brzmi najwyżej kiepsko i tak zgarną becel
Ubrani jak na marsz LGBT
Jak ich mijam to świat mi wyciąga zawleczkę
Aż chce się jednemu z nich w ryj rzucić petem, butami na glebę
W odwecie za zjebaną scenę
Styl macie kupiony w przecenie
Cudzy, ciągle przepisujecie te rap geniusy
Dziwki, już chyba pora się tu obudzić
Nim resztki tej muzyki zdarzycie skurwić
Fullcapy ściskają wam mózgi
A ja kurwa dalej tu nie mogę tego zakumać
Jak z czystym sumieniem piszecie te bzdury
I te wszystkie realtalki wyssane z chuja
To mnie nie buja, ta wasza amerykańska przewózka dziwki
Chcecie być czarni, a najbliżej jest wam tylko do murzyna z urbancity
[Refren]
Patrze na klipa o hajsie i cipach
Widzę paszczę typa i pytam, serio?
Jaka muzyka jest, taka publika
Pojawia się i zaraz znika, serio?
Wezmą se bita co cyka
I do siebie słowa krytyka na pewno
Kto się tym zachwyca to promuje ścierwo
Co drugi dzisiaj pozuje jak playboy