[Verse 1] Urodzony trzynastego dziesiątego dziewięćdziesiątego Gotów, by spełnić swoją misję - dać grze świeżość Podejmuję decyzje, mordo, chuj ci do tego Spełniam marzenia, bo dla mnie limitem nie jest niebo Mam już niejedną bliznę na sercu i psychice Sam zawiodłem się na kimś, a ktoś na mnie - takie życie Niejeden problem za mną, niejeden jeszcze widzę Spełniam marzenia, bo dla mnie niebo nie jest limitem Wziąłem się w garść, pierdolę smutek i robię kwit Wolę dawać niż brać, dlatego dziś nie jest mi wstyd I nawet, gdy założą pętlę na szyję i będą kpić Uśmiech na mojej gębie powie im, że... [Hook] Jestem lepszy, lepszy od nich Jestem lepszy, lepszy od nich
Jestem lepszy od nich Jestem lepszy od nich [Verse 2] Nie mają swojego życia, dlatego mówią o nas Nie mamy nic do ukrycia, nie śpimy na milionach Dzwonię po dobrych ziomach, mamy się w telefonach A czas mija nam na wartościowych rozmowach Nie pytaj mnie czy flacha, czy browar, mordo Nie pytaj mnie czy macha, czy nocha, mordo Nie mam już nastu lat, by jarać się kreską i goudą Do takich jak ja należy świat, wystarczy po części wyciągnąć Ręce i garściami brać, gdy dają za friko Jestem przykładem na to, że ciężką pracą można dojść znikąd Gdzieś i jeśli ktoś kiedy spyta cię Jakie to uczucie, ty powiedz mu, że... [Hook]