Nareszcie świt zastąpił noc powietrze świeże, jak po burzy
[Zwrotka 1]
Znów chce się żyć na stop procent
Przestały mieć znaczenie wszystkie bezsenne noce
Doceń promienie wpadające w okno
Od rana na twarzy banan jakbyś trafił sześć w Lotto
Chce się żyć nawet gdy krzyczą z ambon
Wiesz, że nie zmienią nic perfumują szambo
Nawet gdy chwilowo mam ujemne saldo
Nie chowam się przed światem za podwójną gardą
Rozganiam chmury, latam nad miastem
Jakby każdy dzień w roku był piątkiem po szesnastej
Jakby codziennie świat śpiewał mi sto lat
Bez publicznej TV jestem Voice of Poland
W oczach ludzi widzę pasje, serce płonie
Kreślą linie beltonem, kręcą bary na betonie
Gdy masz paru kumpli, staną za Tobą murem
I chcecie razem spełniać największe sny z podwórek
Nareszcie świt zastąpił noc powietrze świeże, jak po burzy
[Zwrotka 2]
Haust powietrza, szczęście w środku mieszka
Jak u matki kiedy czuje pierwszy oddech dziecka
U faceta gdy przystawiał ucho do jej brzucha
Jak u ojca kiedy syn po meczu trzyma puchar
Zawsze widzę szklankę do połowy pełną
Zwijam zieleń w bletkę głośniki na zewnątrz
W czasach gdy na szajs wzrasta popyt
Daję swój rap maks na bloki
Biorę swój hajs i z miasta doping
Nareszcie świt zastąpił noc powietrze świeże, jak po burzy
[Zwrotka 3]
Kolejny raz hotel, backstage scena
Wiarę w siebie mam w genach, przychodzi czas zwątpienia
Ile to warte i czy jest sens jeszcze
Odpowiedź sto gardeł śpiewających mój refren
Znów mam siłę przetrwać każdą próbę
Inaczej świata wygląda gdy opada złoty puder
W podróży dwie dekady do domu zawsze blisko
Chce się żyć, wita mnie świt nad Wisłą [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]