Mija rok, odkąd nie nagrałem nic, wiem, to prawda
To nie tak, że skończyłem grać rap, na laurach
I nie w smak mi to, że zajawka już zbladła
Początkowa wena w tym wyścigu już zgasła
Dawno, coraz częściej szukam motywacji
Chociaż było jej na pęczki przy ostatniej stacji
Pierwszy raz na scenie, nie brakło owacji
Duma rozpierała serce, choć grałem dla garstki
Osób, które stojąc tam pod sceną
Znały parę wersów, jednak to był przełom
I do dziś czuje niemoc i pęka mi serce
Że coraz rzadziej daje im ich tu więcej
I coraz częściej szukam na rap wymówek
Jaki sprawia to mi ból, nie zdołasz zrozumieć
Dla tych którzy wierzą we mnie - dziękuję!
To ostatni powód bym witał się ze studiem
To dla tych paru osób, które dają mi wiarę
Bo to ona w pasji jest gwarancją wygranej
Robię to ćwierć życia i będę robić dalej
Choć bym kurwa upadł, to dla was powstanę!
Nie mogę dać wiele, nie wiele dostałem
Zawodzenie innych, to już u mnie talent
Muzyka jak matka, przy niej się chowałem
Nawet jeśli dotrę gdzieś - to sobą zostanę