[Refren]
Jestem zwykłym typem z Mokotowa, który uwierzył, że coś się da, więc wezmę hajs
Jedyne co mi tu przeszkadzało to, że w rapach byłem tylko sam, co osiedle masz
Dwa najlepsze składy w Polsce, legal - under, chcące tu rozjebać rap i we dwóch ja
Kibicuje wam niezmiennie, ale stworze sobie teraz własny świat
Gdzieś wreszcie ja
[Zwrotka 1]
Najpierw nie mogłem wyrosnąć z melanżu i ciągle pijany, a swoje na karku
Dziwili mi się, że rzygam tym wszystkim i tylko zwrócił tu trochę się album
Zawsze robiłem to gówno solo, za dużo ja zachodnich mam wiatrów
Zresztą często ja byłem kutasem, trochę robiłem problem jak Art Brut
Złodziej i bankrut, muszący kłody przeskoczyć pod nogi rzucone od winowajców
Nagle ktoś też ma tak tu
No to poszedł i bal w chuj, pyka jak po domu starców
Takich mc to się szuka tak jak kosmitów statku
Za dużo pasażerów tu mam, ja naloty wydawców
I nie muszę się gdzieś ruszać by się odnieść do faktów
Lecz jak zadzwoniło tu do mnie Stoprocent to bratku
Zachciało mi się być w nocnym i przed, nie tylko po otwarciu (he he)
Zawsze mówiłem, że nie zacząłem, że to dopiero plan mój jest
Zobacz co znaczy tu sporo skreślić, zobacz projektów mam w brut wiesz
Dostrzec nie mogłem tu żadnej mety, kurwa w ogóle startu nie
A rozwiązanie w dupie jak disulfiram w moim pośladku mieć
[Refren]
Jestem zwykłym typem z Mokotowa, który uwierzył, że coś się da, więc wezmę hajs
Jedyne co mi tu przeszkadzało to, że w rapach byłem tylko sam, z osiedlem aż
Dwa najlepsze składy w Polsce, legal - under, chcące tu rozjebać rap i we dwóch ja
Kibicuje wam niezmiennie, ale stworze sobie teraz własny świat gdzieś wreszcie ja
[Zwrotka 2]
Na czas moja flaga wieje, odpowiednia pora
Wygląda jak litera P jest odpowiednia po ra
Jeśli twoja zwrotka jest jako kompletna strofa
Ja wiem, że brak mnie kata tam bym wciął się między słowa
Wiesz, że już dawno spłaciłem podziemie, mam czyste sumienie, gdy wbijam na scene
I ide przed szereg jak Jezus z Betlejem, a inni królowie na wite lub nie wiem
Siedziałem na ośce o piwie i chlebie, czekając aż słońce zawita na teren
Nie dbając o forsę, bo kminię w potrzebie, aż w cieniu się złapał mi wilk na kamienie
Zawsze dawałem tu wszystko od siebie, nie licząc na wiele, bo byłem liderem
A czasy do przodu wciąż idą jak szelest, aż dzięki za zapro na feata VNM
A ja nie zboczę, no bo ja to szczyt, jarają mnie tylko fakty dziś
Tak jakbym odpalał TV i walił bym pod Pochanki pysk
Z całych sił, uciekam na tratwie, chyba zakończę już żeglugę statkiem
Większość ma własne, więc czemu nie rap też? I nic tu nie miałem to będzie na zawsze
Nie będzie mowy, że jestem na farcie, jeździec bez głowy, lece, nie patrze
Wiem, że zdobywam własnymi rękoma, no bo nawet deszcz mi tu z nieba nie spadnie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]