Ta odwieczna tułaczka nie ma tutaj końca
Prowadzisz ciągle żywot jakby wojennego gońca
Od misji do misji, tak to wygląda
Arystokracja jest wyżej dba o swego członka
Śmiało mogę stwierdzić, że synem jestem pieśni
światło z ciemności tylko Ty możesz nakreślić
W Twoich myślach sporo złości, cóż sam ją przyciągasz
Więcej wkładu w to co robisz to odpocznie Mojra
Pustkę jak na razie wypełnia zielona torba, bo
W dupie wszystkich troska to czemu nie spróbować tego co jest zakazane, ziom?
Wdrapie się na szczyt żeby z góry kurwa spojrzeć
Mogę później nawet spaść z niej, ale zrozum ze tam dotrę po to by z olimpu rozpalić se pochodnie
Staram się być swych marzeń kuźnią
Czasem może trochę czasu idzie na próżno
Luźno luźno staram wmieszać się w tłum
Ale nie jak Ci ludzie co obniżają górę w dół
Jak zachce Ci się srać to wysrasz pół ?
Trzeba zaopatrzyć się w papier czy cuś
Cały szit załatwić w lawy krater, wciąż być idiotami sparzy dupsko wraz z kutasem
Zupełnie błogi stan otacza mnie czasem
Mój tworzący się świat jestem w nim aktorem mów mi Crowe Russell
Wiara w moje afirmację jest po prostu piękna, szkatuła mózgu frenologia trochę odmienna
Ale kto powiedział że musi być taka sama
Jestem rezolutnym endemitem w zrozumieniu czytaj trudnym typem
Unoszę się w gorę paruje ponad syf, nie ukrywam ze z atmosfera mam beef
Bo skraplam się tam i spadam znów w mig
Ale jestem napastnik niczym Larsson Henrik
Po trupach do celu dewizą na dziś
Jestem napastnik zrozum to, mów mi Larsson Henrik dziwko