[Verse 1: JodSen]
Podobno każdy ma swą gwiazdę
Niektórzy chcą mieć konstelacje
To chyba jest zbyt zachłanne
Gdy wyciągają garście
Do nieba tak nachalnie
Nie wiedząc że niektóre są
Martwe
Inne oślepiają blaskiem swoim
Są zajęte odgrywaniem melodii
Układy planet są jak fale dźwiękowe
To wszystko to jest zunifikowane pole
W pełni świadome
Dlatego nie wierzę w śmierć
Znów chcę akordem z Wenus brzmieć
Ile mogę w maratonie biec?
Nie mów
Nie chcę gwiezdnego pyłu
Zetrę w proch tą planetę jeśli nie da kontinuum
I nie chcę tego jako dilu
Nie chcę czuć, a tym bardziej nie zadawać tego
Bólu
[Verse 2: JodSen]
Podobno każdy ma swą gwiazdę
Nawet teraz na nią patrzę
Gem Alhena zanim zasnę
Tam świeci tylko dla mnie
Pareset razy jaśniej
A może stała się już białym
Karłem?
Wszystko jest możliwe
Wiem to odkąd utraciłem
Swoją satelitę
W chwilę
To tylko fizyki arkany:
W mózgu mamy więcej neuronów
Niż znanych nam galaktyk
Istnieje
Wszystko jest wszystkim
Tylko nicość jest niczym
Wiem, że nawet będąc światłem
Wydostać się z czarnej dziury
To jest wyczyn
Wszystko jest wszystkim
Tylko nicość jest niczym
[Verse 3: JodSen]
Podobno każdy ma swą gwiazdę
Mam nadzieję, że ją znajdziesz
Na niebie, nie na ekranie
Poprowadzi Cię swym blaskiem
Nim zgaśniesz na zawsze
A zgaśniesz, bo świat jest
Chłodny
Spytaj echolokacyjnie te delfiny
Które zarzynają w Japonii
Teraz
Zanim zetną drzewa Amazonii
A lodowce się obrócą w słoną wodę
Wybieraj
Spróbuj zahamować myśli
Kiedy wszystko jest wszystkim
Tylko człowiek jest tak bystry
By niczego prócz siebie nie dostrzegać
Widzisz? [Tekst - Rap Genius Polska]