Wyobraź sobie, że oni naprawdę wierzą, że złapali Boga za nogi... Obawiam się, że bardzo zaboli kiedy dowiedzą się, że miejsce do którego zmierzają nie istnieje [Refren x2] Pierdolę szansy z branży, ej Myślę o tym dziś marzy każdy, ej Ile mam do gadania? Szacunek ludzi to co dostajesz w zamian Nie to co przyjmujesz, lecz czego odmawiasz [Zwrotka 1] Naprawdę coraz więcej osób Naprawdę coraz więcej osób Snuje fantazje, że ma swój sposób Nie chcę znać twoich losów, coraz więcej osób Nawija tylko, że chce sosu, co?! To jest twoim szczytem, ja kocham się w muzyce Weź szczyptę, wytnę brzytwą co lepsze Żebyś posmakował tego co rośnie we mnie Błogosławieństwo Boga [?] w sercu Piję [?] jak Humphrey Bogart
Ci goście musieliby [?] spaść Z Facebooka w twarz, groźne czasy, kino noir W ogóle nie pasuje do mnie Ćwiartka Jacka Danielsa, kostki lodu Smak, który mnie przepełnia w kręgu jak Stonehenge I po to ten płacz i po co ten krzyk i po co ta złość? Chcę dać ci dobro, żebyś idąc przez miasto z aurą, która sprawi, że poczujesz się kozacko Czuję, że mój bastion jest ostatnim jak Kaer Morhen Miasta, gdzie jest [?] morze Robimy swoje z braćmi w Warszawie i Krakowie, daleko Ostatni krzyk osiedla, właśnie słyszysz jego echo [Refren x4] Pierdolę szansy z branży, ej Myślę o tym dziś marzy każdy, ej Ile mam do gadania? Szacunek ludzi to co dostajesz w zamian Nie to co przyjmujesz, lecz czego odmawiasz