Czasami muszę się przejść, po prostu
Zejść gdzieś z trasy
Wejść tam, gdzie mnie jeszcze nie było
Na wczasy pójść, puścić play
Uwolnić się od wszystkich myśli
Ej, sklecić je przede wszystkim
To instynkt, mam kilka bliskich mi miejsc
I chodzę tam sam kiedy wyruszam na rejs
To jakby balsam, bal samotnych serc
To walc i salsa, sala balowa ma sto wejść
Original sound zaproszonych do tańca
W te strony mógłbym policzyć na palcach
Stęskniony chwil, kiedy na mieście chill-out mam
Każda chwila mija miliony lat nam
Wbijam tam, nawywijam wam i cya
Zabijam czas, czuję jasno, przemijam
Omijam miasto, idę tam, gdzie mnie nie ma
Nie ma mnie, zastąp mnie na ten temat
Wchodzę w betonowy las, oddalam się od was
Mam teraz czas, spokojnie opadam do dna
Jedna z tras, pod powierzchnią setki gwiazd
Swobodna transformacja w głaz
Jak z okna widok mam tu idąc
Podwodna miłość i dom, freedome
Górnolotna jak gaz i jeszcze raz
Jak z Atlantydą się wynurzam
Słońce i burza, z końcem się rozchmurza
Świat odbity w kałużach, zauważ
Na uszach muza porusza odnóża
Wyruszam, w podróżach czas się wydłuża
Właśnie duża kropla spada
Jeszcze mży deszczem, dreszcze
Eskapada ta trwa nadal, zapadam w stan
Opowiadam o tym co badam
Ta kropla wody nadal opada
Zbieram dowody, spadam za nią do wody
Sam się nagradzam koroną z wody
W formie nagrody świat odpowiada mi
(x2)
S do P do A do C do E do R
Nie bój się tych kilku kropel
(x2)
H do I do P do H do O do P
Masz hi-hat, werbel i stopę
Złapię te kilka kropel...
Złapię te kilka kropel
Może to dobrze mi zrobi
Gdy wszystko wychodzi bokiem
Świat staje się tylko widokiem z okien
Złapię te kilka kropel
Muszę natychmiast gdzieś pociec
Muszę, bo tu się uduszę
Wyruszę, pomimo tego, że zmoknę
Złapię te kilka kropel
A martwić będę się potem
Teraz już nic mnie nie trapi
Jestem myślami w Saint Tropez
Złapię te kilka kropel
Nie straszny mi ten groch z nieba
Idę przywitać się z mrokiem
Krótki spacer, krótko i na temat
(x2)
S do P do A do C do E do R
Nie bój się tych kilku kropel
(x2)
H do I do P do H do O do P
Masz hi-hat, werbel i stopę
Przechadzam po bezkresie, moknę
Lecz to zupełnie nie ważne
Pusto, żaden głos się nie niesie
Słychać tylko szum wiatru i szeleszczące gałęzie
Złapię te kilka kropel
I tak się przechadzam po bezczasie
Czasu ni ma, czas się mnie nie ima
Ale klimat, czas stracił zasięg
I nic tu się kupy nie trzyma
W duszy falował spokój, wokół zadyma
W sercu ogień, dookoła zima