Nie stargetowałem się jeszcze, więc…
[zwrotka 1]
Dzień dobry państwu, albo elo mordo
Jestem z Polski: witam chlebem, solą, ksenofobią
Zamykam oczy szeroko jak Nicole Kidman
Ale wszędzie to widzę: Bóg, honor, hipokryzja
Ambiwalencja - jedyna stała prawda
Lepsza niż banał, sztampa, pejzaż imienia Jana Pawła
To mój lot, wbije na redwatch nim wbije na OLiS
W mieście bez uczciwych ze sobą, to nie Minneapolis
(WWA) tu każdy ma pojęcie, stoi pewnie za swoim
A jak był na koncercie, to pewnie na swoim
Nigdy nie jechał nocnym, a pisze książkę o Peru
W klubach leci rap, lecz nie wpuszczają raperów
Tu dziewczyny mają desperację w swoim hymnie
Bo jak nie uda ci się tu, to nie uda ci się nigdzie
Antysinatra, zostaję, jestem szczurem miastowym
Na końcu to tylko nowy dokument tekstowy
[refren]
Jest paru lepszych, ale bez ciebie jakoś smutno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Wokół słychać tylko to samo rzewne gówno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Jest paru lepszych, ale bez Ciebie jakoś smutno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Wariat, żyjesz? Dawno nie widziano cię w studio
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
[zwrotka 2]
Sprzeczne głosy w mojej głowie chcą na open mic
Nic nie jest białe ani czarne, nawet Walter White
Nie wiem czy piszę po dobrym liceum czy kiepskiej wódce
I śmieszą mnie kategorie: szczere/sztuczne
Masz je na krążku? Już poszedł do binu
Nie zgadzam się sam ze sobą, a nie znoszę sprzeciwu
To rap na suport, bo to nie rap na support
Nie powiem ci, że możesz wszystko, nawet jak zapłacą
Nie jestem w tym super mc, jestem Louis C.K.,
I schlebia mi to, że teraz lubisz mnie mniej
Indie raper, wow, bohater ze mnie, kurwa
Bez sponsorów na koszulkach, ja zostaję tu do jutra
A jutro z rana tworzę hasło o prowizji dla banku
Uwielbiam zapach hipokryzji o poranku
Proza życia niszczy poetów, nie ma Bóg zapłać
Porwałem się, nie ma mnie w waszych szufladkach
Wysyłam wam odcięty palec – środkowy
Luz, w końcu to tylko nowy dokument tekstowy
[refren]
Jest paru lepszych, ale bez ciebie jakoś smutno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Wokół słychać tylko to samo rzewne gówno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Jest paru lepszych, ale bez Ciebie jakoś smutno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Wariat, żyjesz? Dawno nie widziano cię w studio
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
[zwrotka 3]
Słabi emcees? Do znudzenia o nich nawijam
Słabi emcees muszą upaść, a… no i Kartagina
Wciąż rapują o butach, liczą na polemikę?
Moje uznanie? Nie wiem, kurwa, nagrodę Nike?
Udają kontrkulturę, a nakręcają koniunkturę
Pierdol system, nie upierdol systemów, łapy w górę!
Rapy, które produkują pod ciuchy – pazerni
Odpalam wasze zwrotki, słyszę 100% bawełny
Raper, jaki raper? przecież masz dill z tkanin
„raper” to mylna nazwa, lecz się przyjęła – Indianin
Idź za nim, ja już nie marzę o taniej sławie
Serio, niech będzie 200 osób, rapem krwawię
Nie podoba się? Luz, każdy ma własną prawdę
Piekło to inni, powtarzam to jak Jean Paul mantrę
I nie wczuwam się, nawet rozumiem powody
Zresztą na końcu to tylko nowy dokument tekstowy
[refren]
Jest paru lepszych, ale bez ciebie jakoś smutno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Wokół słychać tylko to samo rzewne gówno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Jest paru lepszych, ale bez Ciebie jakoś smutno
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon
Wariat, żyjesz? Dawno nie widziano cię w studio
Weź coś nawiń, Muflon, weź coś nawiń, Muflon