Minęła druga w nocy, ktoś zapukał po czym Usłyszałem: "Otwórz proszę, wiadomość Ci przynoszę". Patrzyłem przez wizjer, on dalej mówił: "Otwórz! Muszę wypełnić swoją misję". Lekko uchyliłem z piskiem drzwi. On: "Wiem, że to wszystko dla Ciebie dziwnie brzmi, Ale mnie wpuść, mam wiadomość". Skończył, wbijając we mnie swój wzrok jak gwóźdź. Patrzyłem na niego, gdy już siedział w środku. Czułem jak się rodzi ból w moim żołądku. Słucham? "Najpierw podziękuję, że nie mówię tego zza łańcucha. Nagle, nasłuchując zamarł jak drewno, "Muszę wiedzieć, czy jesteśmy sami tu na pewno". Nie ma nikogo, jesteśmy sami. Możesz mówić śmiało dokąd zmierzamy. "Mam wiadomość, a Ty jesteś ten obiekt. Wiem tylko, że przekazać mam ją Tobie. Zaraz to zrobię, dziś,teraz nie, nie przeraź się, Ale mnie już wyniszczyła, tracę siłę. Te treści są dal mnie zbyt zawiłe. Spokojnie, Ty ją pojmiesz, ale ja jestem bliski obłędu. Jak Cię szukam, to już trzeci miesiąc z rzędu". Już miał zacząć mówić, gardło śliną spłukał. Gotów jakby Tuwim, znowu ktoś zapukał. Wizjerem patrze na przybysza. Widzę jak się stara ukryć, to że się zadyszał. Uchylam lekko z mojej strony cisza. "Ma Pan gościa, prawda? Niech Pan go nie słucha, jemu trzeba kaftan. Niech Pan go wyrzuci, jak on wariatów pełno. To co Panu powie, to tylko pusty bełkot".
Kiedy skończył mój gość już dość nerwowo kawę sączył. Mój gość w reakcji na ostatni epizod powiedział: "Moją wiadomość muszę Ci przekazać nim się zbytnio zbliżą Już tym nie zdziwił mnie, ale że się mocno zniecierpliwił, więc zaczął: "Słowa tej wiadomości wiele znaczą". Wysilił swój intelekt, zmarszczył skroń. Tym razem przeszkodził mu telefon. Odebrałam: Hallo! (hallo) głos w słuchawce: "Wiem, że ktoś odwiedzi Pana salon. Niech Pan go nie słucha i prędko wyrzuci". Usłyszałem tylko nim telefon ucichł. Gość prze stole skulił się jak szakal. Nachylił się nade mną mówiąc: "Skup się teraz, błagam! Czułem jak się zmaga, jak urosła waga nad tą chwilą. Nagle wpada kamień przebijając okno mi na wylot. Sprawdza to z podobno pewną siebie miną. Spojrzał na mnie wprost, potem usłyszałem jego głos: "Niech Pan nie będzie głupi, ten człowiek Pana zgubi, Niech Pan do wyrzuci, nie słucha tego steku bzdur". W ciągu kilku sekund mój cały pokój odbił mi się w szybie Widziałem jak mój gość nerwowo coś napisał, po czym szybko wybiegł. Nie zdążyłem za nim krzyknąć nawet Rzucam się na kartkę, patrzę, co to? Wybiegając wylał na nią kawę. Wzrok wytężam cały skołowany, odczytałem. Jeden wers brzmiał: "Bóg jest skorumpowany". (Bóg jest skorumpowany)