[Zwrotka 1]
Byłem tu od zawsze, to moja scena jest
Eviva l'arte, jestem Ben, siema, cześć
Nad nami czuwa ktoś, ktoś tym steruje uwierz
Jestem tylko pośrednikiem i czasem sam się gubię
A może gdzieś istnieje jako normalny człowiek
Może, gdy mnie spotkasz, podam fałszywe Ci dane - kto wie
Idioci, myślą że nie zrobię im krzywdy
Nauczyłem się by nigdy nie mówić nigdy
Liczyłem na Was, choć nie ufałem najpierw
I wysłałem szpiegów, by poznali o was prawdę
Na co Ty liczysz? Nie jestem zbyt rodzinny
Urodzony w dziczy, nie dziw się że jestem jednym z innych
Sam dałem radę, nie potrzeba mi następcy
Locke czy każdy inny, tylko to wszystko spieprzy
Patrzę jak spadasz, coś jakby z setnego piętra
Zawsze, zawsze mam jakiś plan, pamiętaj
[Refren x2]
Mów mi Ben, Henry, nieistotne jest imię
Lecz ja wiem, sęk w tym, że ja wiem, jestem winien
Tego, że utknąłeś tu na zawsze, witam
Stąd nie ma ucieczki, to moja muzyka
[Zwrotka 2]
Być może coś pójdzie nie tak i zechcecie zabić mnie
Emocje wezmą górę, nie będziecie słabi nie
Na każdym kroku mówiłem o nieufności
Jesteśmy dobrymi ludźmi, świat nam zazdrości
A może wcale tacy nie jesteśmy
Milion razy dostawałem kopa przez niesprawiedliwość, wierz mi
I nie znałem odpowiedzi na to kim naprawdę jestem
Nie wiesz co we mnie siedzi, chyba że widziałeś zdjęcie
Ludzie chcą ode mnie uciekać
I tak dotrą do granic, skumają, że dalej nie ma nic
Na pewno wrócą, bo idę na szczyt
Uśmiechnij się do mnie, bo mamy czas dziś
Szukamy czegoś wszyscy, a kto szuka nas? Nikt
Lepiej wymieńmy się spojrzeniami, raz ja - raz ty
Przeniósłbym cały świat, pomóż mi i krzyczeć przestań
Odprowadzę Cię do domu, którego nie widzi reszta
[Refren x2]
[Zwrotka 3]
Bóg nas nie widzi, nikt już nie mierzy czasu
Niejeden Henry Gale rozbił się pośrodku lasu
I dalej wmawiaj mi, że to nie karma
Całe to życie to jebany Projekt Dharma
I jestem za tym, żeby postawić się mu tu
Gdy los wlepia ci mandaty za złe parkowanie uczuć
I nie udawaj, że mnie nie rozumiesz, Son
Siedzimy razem w tym, więc pomóż unieść nam
Ciężar tworzenia wszystkiego od podstaw nagle
Nie jestem jednym z was, lecz kilku sobie ukradnę
Wiem o was wszystko, wy wciąż tak niewiele o mnie
Jak to jest z wyspą? nie uwolnicie się od niej
Tracicie pamięć, sam nie wiem często skąd to
Swoje porażki tłumaczycie jakąś klątwą
Widzę was na dnie i to nie jest pierwszy raz
Więc chyba dobrze, że nie jestem jednym z was
[Refren x2]