[Zwrotka 1: Jongmen]
Kończę jedną zaczynam, zaczynam drugą, tak jak z miłością, nie obchodzi mnie to, że myślę za głośno, nie interesuje mnie, jak mnie widzi świat, czarny brat, na nim pusta butelka i ja
Pusty pokój, pusty spokój, dusza pusta, uszy nie szłyszą tego co mówią usta
Ćwierć wieku za mną, czas strzela jak z bicza
Retrospekcja mego życia i dwa oblicza
I dwa odbicia w lustrze, zapamiętam miejsca, ludzi którzy na zawsze zapadają w serca
Koi cichy morderca wewnętrzny ból, oliwa, ogień, żar wspomnień zapomnieć już
Nie umiem, nie czuje, nie chce, nie nawidze
Brzydze się sobą, tobą, za nas się wstydze
Nie widzę więcej niż, w szklance trochę szczęścia, mam tyle żalu w sobie ile ran na pięściach
[Refren: Jongmen]
Pusta butelka w nią zerkam całą noc
Pęka w mych rękach od wewnątrz dłonie tnąc
Tonę w swych dźwiękach smutną melodią brzmiąc
Złej nocy bękart śmieje się ze mnie drwiąc
[Zwrotka 2: Jongmen]
Tylko pusta butelka bym nie tonął w minusach
To wyrok dla tych co skazani na Blues'a
Niech nikt nie zmusza mnie nie wmawia mi, że wszystko już dobrze jest, że będzie git
Ja marnotrawny syn, rozbiłem swój wigwan by znów po kilku latach wrócić jak Simba
Na morzu jak simbat było hardkorowo:
Wóda, proch, strącone flow, by na nowo
Zacząć do przodu iść nie patrzeć w tył
Rozbić pustą butelkę z mych całych sił
Uwierzyć, że mogę dziś zmienić swój świat
Choć najpierw zacznę od siebie lecz powiedz jak
Przybył do portu wrak pusty jak ta butelka
Ilu takich samych jak ja od środka pęka
Butelka pusta parzy w usta, nie czuje nic
Znieczula tylko na chwile, chcę tylko żyć!
[Refren: Jongmen]
Pusta butelka w nią zerkam całą noc
Pęka w mych rękach od wewnątrz dłonie tnąc
Tonę w swych dźwiękach smutną melodią brzmiąc
Złej nocy bękart śmieje się ze mnie drwiąc