[Hook: Jazzy]
Głęboki oddech tu weź
Głęboki stan upojenia dziś chcę
Intymne sprawy plus umysłowy wdech
Wydycham znów ten kalifornijski tlen
[Verse 1: Bleiz]
Dziś mam relaks tu, to jest płuc gimnastyka
Pozostałe Djarumy ze statku wydycham
Mówią ćwicz oddech, ćwicz jak jogę
Ale wolę nogi w górę, niż je zginać, oj nie! chore!
Czytam naukowe triki wiesz
Mówiąc polskim akcentem, ćwiczę rebirthing
Świadomy oddech to jak nauka flow
Młodzi gubią się w przeponie, głos chcą zniżać o ton
Na Wiki piszą bzdury, wolę czytać brukowce
Te za bardzo mnie nie ściemnią, nie ucierpi portfel
To jest proste jak ta płyta ze sklepu, heh
Bardziej cieszy ta w rękach, niż ta skradziona z netu
Steki bzdur nie zatrują mi tlenu ty wiesz
Każdy chce tu szybko działać, żeby uciąć im wdech
A ja używam działa, cicho by usłyszeć jęk
Ten prawdziwy, spokojny i ten słodki przed snem
[Hook: Jazzy]
[Verse 2: Bleiz]
Jak już krzyknie, mówię: spokojnie mała
Pooddychajmy w rytmie, który dają dwa ciała
Nie ała, żegnaj stereotyp z bólem głowy
Zamiast dwóch Ibupromów, przełóżmy się na strony
Chcesz tu zawrotów jak kiedyś helikopter
Ku kwintesencji sedna sprawy, weź głęboki oddech
Tak proste, zamieniać czas w przyjemność
I tylko współczuć tym, którzy jeszcze temat węszą
Nie jedno, to obopólny dar
Jak z młodych lat, poznany zwrot Czar Par
W tym przypadku prawdziwy finał z sensem
Niekończąca się opowieść z pauzowanym wydechem
I lepiej ze spełnieniem badać świat brat
Bo jak dłużej leży w krzyżu, to jakoś trudniej tak
I nie mów, że my nie, że nie ty, że ci źle
Że ona niby chce, ale jak, ale gdzie...
[Hook: Jazzy]
[Bridge: Jazzy]
Teraz weź głęboki wdech
Usiądź, odpręż się
Ze mną bądź i poznaj mnie
Trochę przybliż się
Odetchnij już
Zostań tu
[Verse 3: Bleiz]
Natura wzywa, ale płuca niby nie te
Zamiast litrów powietrza, tankowałem, wiecie
Małe domówki, wielkie imprezy
Jak wracałem do sportu, oddech wzbraniał się jak leci
I może nie ma szału, ale z gardła prawie gwizd
I mówię sobie w środku: Bleiz to ty?
Wbiegam po schodach, znowu winda zapchana
To jak docieram do celu, ręce biją o kolana
Gdzie jesteś? Pięknie! Znów spóźniony!
Jakaś szybka wymówka, ale pędzę jak szalony
Już dziesięć metrów przed, biorę wdech, ścieram pot
Co by nie wyszło znów, że jakoś zapomniałem ziom
Biorę głęboki oddech, przecinam taflę wody
I czuję się tak w sumie: cholernie odprężony
Swobodnie spadam w dół, patrzę na niebo i słońce
To wiem, że muszę wracać i wziąć głęboki oddech
[Hook: Jazzy]