[Zwrotka 1: Kaczor] Ty chciałbyś bronić się przed ostrzem Poddaj się, będzie prościej To jest skurwielu ten styl co nie zamierza brzmieć radośnie A ja na oścież otwieram piekieł bramy Zadaję kłute rany, realizuję snute plany Biorę pod lupę ofiarę, jej się przyglądam Wprowadzam w życie program, działam bez litości jak Dexter Morgan Dla ciebie z koszmaru zmorą zobię tu horror Dziś jestem nożownikiem jak Benicio Del Toro To będzie noc długich noży, chcesz jeszcze pożyć synu Spotkałeś skurwysynów z powieści grozy To aktorzy z najbardziej krwawego teatru Co popełnią przestępstwo w hip-hopowym półświatku I w dodatku, dla pościgu nie uchwytni od lat Bo w spadku została im zapisana zbrodnia I tak będzie do dnia śmierci, słowa jadem zatrute Flaki będą wyprute - zadałem rany kłute [Refren] Kolejna plama gorącej krwi na chodniku Rany zadaje jakby nie twoja ręka To jest dzień sądu, pamiętaj Jom Kippur Wszystkie drogi prowadzą do przestępstwa Iskry, ostrza zgrzyt, na asfalcie Kra, kra, kra odpychasz butem I nienawidzisz ich jeszcze bardziej Kra, kra, kra rany kłute [Zwrotka 2: Pih] Gładka powierzchnia stali, krwią gardła płuczę Przyglądaj się we mnie po każdym razie jak w lustrze Ja znam twoje serce ty znasz moja duszę Razem zostawiamy rany cięte, rany kłute Szwedzki stół dla robaków w którym wycinamy piętno Spod prześcieradła wystający paluch z etykietą Ty decydujesz o czynach, nigdy czyny o tobie Godzinami ćwiczysz na phantomie pchnięcie w serce nożem W naszej ofercie powolna, bezbolesna śmierć I jęk zanim ich dotknie bezzębny wiek Tu gdzie przed nocą kapituluje dzień Inspiracje, prędzej Ed Gein niż Mark Twain Tu ciężarówki największych stacji, przed frontem do Korespondencji w szoku, relacje do mikrofonów Napędzasz tym mój świat, na skórze czuję dreszcz Po wszystkim, wiesz? W ciemnym pokoju błyska flesz Pozostawiony na białej ścianie w agonii
Krwawy dotyk dłoni, annały naszych zbrodni Bezpowrotnie opada powieka Nie uciekał, przecięte ścięgna Achillesa Ostatni oddech, nikt i nic nie mówi wróć Kiedy lepka krew spływa do denata płuc Nie opuścisz mnie Z jak dawnym skutkiem asasyn, wsadzi ci nóż w plecy I przekręci go dwa razy [Refren] [Zwrotka 3: Ero] Ten rap ostry jak nóż, dziś nic już mnie nie wzruszy Może odseparować dziś ciało od duszy Śmiało zatkaj uszy, gdy punche tną jak skalpel Oczekuj ran kłutych bo to dopiero starter Ero jak rezurekcja Kuby Rozpruwacza Kurwy zapraszam na parkiet i tak jak on nie wybaczam Precyzyjne cięcia lecą im po kablach Ich mikrofony milkną, nikną ktoś im je zabrał Ero bardziej Freddy Krueger niż Freddy Mercury Gdy znów trzęsę klubem w konwencji Bez Cenzury To HC na stówę, nie żadna biesiadna pieśń Więc nie bądź przy mnie zbyt pyszny bo Hannibal chce jeść To krew, krzyk, smutek, czyjś korpus pod butem Gram na żywych organach jak wirtuoz, rany kute Opłakany skutek, mają te dźwięki śmierci Ktoś w tej grze padł trupem, wyrzucam go z pamięci [Refren] [Zwrotka 4: Fokus] Jo, dawaj ten bit, dawaj ten bas Strach się bać nas PIH, nas i ich Ero i k**az Group, kopiemy grób dla tych pizd Kilka miast, kilka gwiazd, słuchasz tego pod blokiem Wkładam ci go do ust jak Joker Bliss Choć stali pisk z okien, pozornie niegroźna rana kłuta, wiesz? A to jest twoja ostatnia minuta F do O do K do U do S jest tutaj też Oko w oko ze smokiem, weź pożegnaj się z okiem Z gdzieś wstrzelonym wzrokiem poszukujesz i przechodzi cię dreszcz I pada deszcz, i pada cios za ciosem i pytasz "co jest ?" I pada deszcz dziś za nim upadasz jak ostatni leszcz I wbijam ci go po rękojeść Na twojej bluzie zakwitły już szkarłatne kwiaty zła I wyszło na moje, i nawet jeżeli to to jest tylko tekst Ty nie popadaj w paranoję [Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]