[Verse 1] Kiedy wchodzi taki bit dobrze wiesz, co masz robić Dawaj łapy w górę, machaj nimi jak szalony Ten styl jest popierdolony dla najgorszych popaprańców Ja to ten obleśny typ, co się nie pierdoli w tańcu Mam dość tych przebierańców co udają raperów Zrobię pętlę z różańców i powieszę ich pod sceną Za ten h*mo rap słabych MC's czeka pogrom Masz jakieś życzenie spełnię je jak Charles Bronson Bo nie tylko w muzyce nienawidzę pedalstwa Niszcząc Cie będę sobie nucił "Nada Cambia" Te wersy to masakra, giną nawet niewinni I zostawię więcej ciał niż Niemcy w Namibii My to Ci źli, przebrzydli, wyklęli nas już w Biblii Krwawym tuszem piszę na kartach historii nasze ksywki Ta muzyka jest niebezpieczna i nie dla wszystkich Podgłośń to, a z głośników wylecą pociski [Verse 2] Pojebany chłop jak del Toro i Depp w trasie
Zachowuje się jak Hannibal Lecter po kwasie Liczę na globalny zasięg tych pierdolonych rapsów Jarałbyś się nawet jakbym nawijał to po albańsku Mam bomby atomowe, biorę twe miasto za cel Say hello to my little boy, mów mi Enola Gay Nie mam życia jak Carlito lecz czasem jak Al Pacino Biorę sprawy w swoje ręce, daje wycisk sukinsynom Żeby nie było zbyt miło, Ciebie też nienawidzę Mam nadzieję, że te zwrotki zrujnują Ci dzień i życie Dokładnie tak to widzę, bo to nie jest rap dla słabych Gdybym ja był Tobą to bym się kurwa od kopa zabił To muzyka dla tych, co mają wyjebane na wszystko Goście tracą przy tym zęby, a dupy dziewictwo Nie wiesz o co chodzi no to spytaj swoich ziomów To jest na poziomie rap, co postawi ich do pionu [Tekst - Rap Genius Polska]