Wstaję rano, łeb mnie napierdala niesłychanie
Miałem ogarnąć studia, ale raczej nie w tym stanie
Nic się nie stanie, gdy to zadanie trochę poczeka
Mówią przestań chamie, skończ to chlanie, potrzebny ci lekarz
Mam wyjebane, twoje zdanie w chuja sobie wsadź
Moralizowanie bardziej mnie dziś wkurwia niż kac
Zresztą kim ja kurwa jestem by słuchać twoich sugestii
Powiedzmy, że mamy inne podejście do pewnych kwestii
Po naszemu wypierdalaj, jeśli już mam być szczery
Twoje złote myśli przetopię na Magnum44
Po czym wyjdę na ulicę ze złotą klamką w ręce
Choć żaden ze mnie Amor to komuś przestrzelę sercę
Gdy wpadnę w amok, nie potrzebuję niczego więcej
Bo wkurwienie samo napędza samo tą spiralę nieszczęść
Chyba jestem niezły w zrażaniu do siebie ludzi
Mógłbym się nie budzić, bo wszystko mnie tylko wkurwia tu dziś
Już późny wieczór, a ja dalej wkurwiony najgorzej
Piję kolejną banie, bo już nic mi nie pomoże
O boże, jeszcze się dzisiaj owkurwiam zdrowo
Bo choć wkurwiają mnie ludzie, nie będę pił sam ze sobą
Wkurwia mnie, gdy na melanżu jakieś tępe laski
Mają chuja w głowie, a liczą na oklaski
Nie rzuciłbym im byle szmaty na największym mrozie
A poklaskać to im mogę, ale jajami po brodzie
Choć jestem miły na codzień, dziś mam mordercze myśli
Nie pomoże zimny prysznic na to morze nienawiści
A może byśmy chore myśli przestawali kryć
Pierdolę wszystkich co przyszli mówic jak mam żyć
Jebane omnibusy, mnie nic tu nie poruszy
Jeszcze chwila, a będę pluł jadem aż ci zwiędną uszy
Kolejny raz nie zrozumiałeś, to głupota wtórna
Dobra idę spać, bo nawet ten bit mnie już wkurwia