[Zwrotka 1: Adezet]
Niech wraca do mnie karma dziś
Moje serce jak karmazyn
Czy samotność jest warta łzy
Ona już na mnie starła kły
Mówisz do mnie, że jestem markotny
Do prawdy, to żarty, jestem poważny
Wystarczy, że zamienisz litery miejscami
Już nie markotny, tylko romantyk
Mówię Ci [?] nagramy
Mogę się bawić w anagramy
Duszy nie liczę w kilo anagramy
Sen zapomniał spełnić się
Spokojnie, poczekamy
Pędzące stada baranów
Pędzące z dala od planów
A jak chcesz kurwa coś pomóc
To weź wolne, idź za nas zarób
Albo dostać charą w pysk
Niech Cię weźmie Charon [?]
Ciężko mi tu z wiarą żyć
Kiedy radość wstyd
Jest miarą świństw
Małość licz mi, makaronizmy
Gdzie jest [towile?] verbum wśród śniadych cel
Świat w chuj bawi mnie, jakby daltonistą
Uklepany tych kolorów żeby na niej położyć się
Nie czas na tarczy, czy tarczy na czas
Tylko jeden Bóg to wie, ateizm to truizm
A niemy to mówi, a ślepy to widzi, zabawne no nie?
Wake up, chcę wstawać i zawojować wszystko czego nie da się
Bo jak nie ja, to kurwa nikt inny, obraz zlewa się i ziewam se
[Refren: E N D]
Czuję, że blizny zrobię nic bo nie mam sił
Teraz mi został tylko sen
Więc będę śnił
Weź się [?] kalejdoskop wspomnień
I wspominaj sobie, zanim tu nic nie zostanie po mnie
[Zwrotka 2: Filipek]
Odbicie w lustrze, do którego biję
Każe mi częściej się kurwa uśmiechać
Idę pod prąd i to chyba błąd
Bo od lat 20 mam tutaj black-out
Moi koledzy zamiast dywanów, mają czerwone oczy i distrojt
Każdy z nich kurwa miał problem z liśćmi
Jak Derek Chisora na walce z Kliczką
Z dobrego domu rozsypuje fetę
Ten z biedniejszego kruszy przez kartę
Łączy ich jedno, brak zahamować
Za chuja planów i żadnych zmartwień
Wracam po korpo wkurwiony, że nie mam Cie tu obok i hajsu przy łapie
Myślę jak jest robot i chce mi się rzygać
Gdy tylko się na tym jakoś przyłapie
Wrocław miasto mostów i kłódek dla idiotów
Tyle spaliłem, że żeby gdzieś przejść znów potrzebuje mapy huncwotów
Nie wracam na święta, nie przyjadę z prezentem
Zostałem nazwany tam czarną owcą
Choć nigdy nie owijałem w bawełnę
Znów mnie nienawidzisz a ja latam na vixach
A moje zwrotki Cię bardziej bolały niż utrata dziewictwa
Sen to [?] śmierci, bliższej rodziny nie ma
Jest jedynakiem jak ja więc musimy się wspierać (wspierać...) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]