(Inicjacja, inicjacja, inicjacja, inicjacja)
(Inicjacja, inicjacja, inicjacja, inicjacja)
(Inicjacja, inicjacja, inicjacja, inicjacja)
(Inicjacja, inicjacja, inicjacja, inicjacja)
Boże pociłem się jak smarkacz
Może dlatego, że nim byłem, a patrzenie nie wystarcza
Było w tym coś pierwotnego, było też potworne
Jakby wszystko we mnie było sp**ne
Nie wiem jak pomieścił te emocje ktoś mojego wzrostu
Ale wszystko się zaczęło gdy spojrzałem jak poprawia kostium
Cały basen widział tylko popisowe skoki
I nie wiem czy zrobiła to specjalnie
Ale tylko ja patrzyłem jak rozchyla nogi
I byłem bliski, myślałem, że zemdleje
Że widzę iskry gdy ocierała się udami lejąc olejek
Jak płynął po niej, spływał leniwie
Byłem gotowy by z zazdrości za księżyc słońce wywieźć
Chłonąłem plecy, zaraz też ramiona
I pomyślałem, że każda część powinna mieć imiona
Każda kropla błądziła po niej nieświadomie
Było jak okna przez które sie podgląda czując, że to koniec
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
Siedzieliśmy w mieście przy fontannie
Nasza bezcelowość nastolatka właśnie sie topiła na jej dnie
Żar odbijał się w asfalcie robiąc ze mnie kogel-mogel
Słychać było gwizd za rogiem
Nie wiedziałem wtedy, że zapowie ogień
Obejrzeli się mężczyźni, oglądały się kobiety
Kiedy wyłoniłaś się zza rogu zniknął sens
Czas przystanął, ogarnęły mnie najgorsze z pokus
I poczułem jak błogi stan mnie niesie
I myśl, że mógłbym za to wycałować wszystkie nogi w mieście
Za to, że mi dano spojrzeć na te nogi
Szły, cała ona szła, z nią ten błysk, Boże jak ona szła
Miałem wrażenie, że przepłynie to powietrze wpław
Jakby miała wchłonąć cały wszechświat
A ten się śmieje ze mnie i przedrzeźnia
Drwi, że muszę patrzeć na nią jak przestępca
I nie idzie do mnie, jest taka niedostępna
Przysiągłem sobie, że do mnie będzie szła następna
Inicjacja ma coś z magii
To jakby w światło wchodzić będąc nagim
Inicjacja ma coś z magii
To jakby w światło wchodzić będąc nagim
To był basen, teraz wiem, że miała klasę
I wiedziała jak powinna być kobietą
Jedno złe spojrzenie, jeden nietakt skreśla cię
To chyba sen, tak myślałem
Zanim swoim dotykaniem zdejmowałem ten sen z niej
Rany, ona sobie nie zdawała sprawy
Co się z nami w tej chwili działo
Co się z nami w tej chwili działo
Nigdy nie zrozumiem co się działo między nimi
Dwie dziewczyny, no i sposób
W jaki jedna drugiej odgarnęła włosy z szyi
Wiążąc sznurek od bikini, jeszcze szept i tłumiony chichot
Po tym zrozumiałem, że prawdziwy dotyk
Jeśli ma być tak dojrzały i dorosły
Musi muskać ciało jak ten spadający kosmyk
One widziały, że się patrzę
Że zamiast mózgu miałem worek trocin
I błagałem w myślach by przestały się już droczyć
Jedna myśl jeszcze tylko się wykluła
Gdzie kończy się jej tatuaż
Nie wiedziałem, z kim się bardziej bawią ze mną czy z bawełną
Która już przesiąkła jej zapachem
I pomyślałem co mogło by odwrócić moją uwagę
I było pewne należałem do nich
Miały siłę i nie byłem w stanie sie obronić
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
(Inicjacja)
Inicjacja ma coś z magii
To jakby w światło wchodzić będąc nagim
Inicjacja ma coś z magii
To jakby w światło wchodzić będąc nagim
Inicjacja ma coś z magii
To jakby w światło wchodzić będąc nagim
Inicjacja ma coś z magii
To jakby w światło wchodzić będąc nagim