[Zwrotka 1: EMAS]
Nigdy nie żyłem ponad stan, wiesz, nie wiem jak to jest
Zawsze miałem tylko rap, kiedy wpierdalał mnie stres
Mój dom nie patologia, co ty, miałem swoje wyro
I chyba tylko w tekstach umiem dziękować rodzicom
Nigdy nie było łatwo, dzięki mamo za ciepły obiad
Wiem nie byłem dobrym synem, ale wiedz, że Cię kocham
Wynajęty pokój, paręset kilo od domu
I choć mnie nie ma na bloku dzwonią do domofonu
I nie grzałem puchy, wolałem trafić na studia
Do roboty w slim fit, ale jestem z podwórka
Też gapiłem się w wystawy od kiedy pamiętam
Chciałem mieć te nowe buty choćby raz na miecha
Ona patrzy w moje oczy, dobrze wie skąd jestem
Jakbym wypisane miał na twarzy to osiedle
Chciałbym wybiec tak po prostu, kiedy padał tam deszcz
I choć to było pięć minut, to był prawdziwy sen
[Zwrotka 2: EMAS]
Najlepsze wersy napisałem, kiedy nie miałem nic
I to nie cytaty z Coelho mnie uczyły jak żyć
Paru kumpli co dostało wpierdol, nie raz, nie dwa
Już mnie męczy ta gadka, kto się wyjebał na psach
Jak fruwałem po barach, to wszyscy mieli atrakcje
Teraz odmawiam, w telefonie słyszę tylko matkę
A Ty? W korporacji napierdalasz nadgodziny
Chociaż wolałbyś się zerwać i już nie czuć winy
Moi rówieśnicy, parę koła za jeden life
Nie zrobiłem z tego nic, chociaż widziałem się tam
Wiem, że wiele przeszłaś, powiedz mi jak Twój tata
Czy nadal pije? I co słychać u młodszego brata?
Miałem napisać do niej, ale jak zwykle po ptakach
Mogę napisać i zapytać czy rzuciła chłopaka
I znów wyjdę z hukiem i powiem, że nie wracam
Ale i tak wrócę, to mój kawałek świata [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]