[Verse 1: EMAS]
Życie układa się różnie, weź zwróć na to uwagę
A ten świat od początku rządzi się swoim prawem
Ja mam odwagę jadę z rapem, on daję mi napęd
Nie mam klamer i kamer prawdziwy hiphop amen
Nie potrzebuje propsów, by pierdolnąć z klasą
Spotkaj mnie na rogu, daję z projektów raport
To dla dzieciaków z bloków, jak kolekcja harpold
Nie potrzebuje twoich rad, zachowaj je dla siebie
Jestem taki sam czy mam hajs czy klepie biedę
Łap to w 3mp podaj dalej, czaj to pędem
Lece pod prąd non stop jak pieprzony urban
Nie ściemniam w wersach o nie potrzebuje tego gówna
Piszę o tym co mnie wkurwia, śmieszy i żenuje
Jak gram rap to kurwa na bank zawsze na stówę
Kładę tłusto jak Rubens, na luzie jak Urbek,
Dobra urwę temat siema, spadam ogarniać burdel
[Verse 2: EMAS]
Mam sporo potrzeb wiesz, ale to nie o tym joint
Spijam kawe, piszę rap, odpalam, motion slow
Nie mam wczut, żeby wozić się na rapie rozumiesz
Nie zależy mi na tym, by wyróżniać się w tłumie
Widzę cię na osi kurwa niezły z ciebie player
Masz błyszczącą New Erę, w grę nie wchodzi debet
No niech zgadnę, hajsy pewnie daję ci ulica
Gruby łańcuch, nie chowaj pokaż wszystkim jak zwisa
Powiem ci szczerze teraz, jesteś zerem, zamknij pysk
Mój dysk, błaga o litość gdy słyszy cię w mp3
Tutaj chodzi o skilsy, nie złote zęby i kiety
Śmieję się z ciebie nastukany jak koleżka Devin,
Żyję w swoim tempie, sram na świat pseudo gwiazd
EM to as, nie dla mas, dla zajawki nie po szmal
[Verse 3: W.E.N.A.]
Każdego dnia się zastanawiam jak go przeżyć bez kasy
Bez szans na ściemnianie dup z klipów Benny Bena**i
Przemysł się rozwinął w przód, a my biegniemy wciąż za czymś
To paradoks, ale walczę, żeby weny nie stracić
I nie potrzebuję słuchać co mówi mi reszta
Znam ludzi, wiem, że szczerość budzi w nich niesmak
Większość nie powie tego prosto w oczy
Chcą pomocy, zbyt próżni, żeby o nią poprosić
Słyszę wiele komentarzy na swój temat z ich ust
Mówią psujesz się Wu, ja na nich pluję - tfu!
I pójdę dalej, sugestiom nigdy nie ulegałem
Kiedy się spotkamy znów, może wspomnisz moje zdanie
Moi ludzie mówią, żebym zrobił w końcu biznes
Nie słucham ich jak krytyki konstruktywnej
Patrz, nie muszę dostarczać hitów na co dzień
Bitów na co dzień, to stagnacja w życiu na co dzień
Ty chcesz wyczuć jak chodzę? Dużo syfu po drodze
Może dam ci moje najki, żebyś wyczuł jak chodzę, co?
Powiedz czego chcesz więcej ode mnie
Wystarczy, że znam niewielu, którzy lepiej ode mnie
Kładą rap na bit, na drodze do zagłady
Słucham tylko głosu serca, chcę je głośniej nastawić
Nie myśl, że chcę zbawić świat
Wu do E, En do A - chcesz to zabij nas [Tekst - Rap Genius Polska]