[Verse 1: HuczuHucz]
Zbita szyba, nie ma radia, nie ma rady
Chyba przecież flotę jakoś trzeba zgarniać, nie?
W łapie latarka, bo wypad to nie za dnia nie
I parter jest samarka i wiadomo już co ma tam w niej
Ziom, każda ulica ma trzech króli
To znieczulica, ból i powód żeby się znieczulić tu
I każda z ulic ma argument żeby pyski stulić
Tym co w furii robią tu syf i chyba muszą to lubić w chuj (taa)
To muszą zażyć dziś ampułki, kiedy nie ma żadnych praw
Są tylko rady starszych kumpli, brat
I nie są tu po hajs a po drobne
Kiedy kradną portfel i pytają w twarz czy masz problem
Fakt, ty znasz dobrze to menciu
A jeśli nie widziałeś zobacz sobie na zdjęciu
I zostaw to życie w zastaw i się szybciej nastaw
Na to by ogarnąć się, póki jeszcze Ci nie wysechł asfalt
[Hook: Stillo]
To jest manifest, drażni mnie tani blef
Pseudo-uliczników ich fałsz by nabić cash
Szoł hipokrytów co chcą tu zbawić mnie
Jedyne co mogą tym to rozbawić mnie
Prawdziwe życie wiesz, tu każdego dławi stres
Ogólnikowe hasła dla małolatów chleb
Populizmem każdy ich wers dzisiaj
Gdy ich słucham, myślę - zapomnij o ulicach
[Verse 2: Erking]
Za kilku króli dzieci ulic gdzieś na końcu, nie znają swoich ojców
To najemnicy prosto z boisk i dworców
Ich rówieśnicy w ciszy żyją w niewoli wzorców
Zostają z niczym na granicy ginąc w roli gońców
Dziś grają bogów gonią trochę dragów na rogu
Za tych co nie poznają nigdy smaku nałogu
Przez głupie wpadki dziś liczę straty w ludziach, co
Patrzą na matki zza kraty za udział
Dzieciaki gubią oddech, gubią rezon i drobne
Chcą żyć godnie nie chcą jeść, kiedy mówią, że są głodne
Czekają kiedy słońce zaświeci nad nimi mocniej
Póki co ich adres to numer linii nocnej, brat
Pierdol ulicę młodzi giną na osi
Ulica to pierdoli nie mają imion herosi
Żyj bitem, weź długopis usiądź w domu z zeszytem
Złóż kilka liter jakbyś miał trochę chromu i bitex, brat
[Verse 3: Żyt Toster]
Ty zapomnij o ulicach, które znasz z opowiadań
Od tumana, który nie żył tam i na nich nie zarabiał
Choć nie byłem z nią związany wiem jakimi rządzi się prawami
Tam gdzie poczet martwych królów rządzi chodnikami
Znam takich którzy traktowali jak kochanki je
Zanim dali im pierścionki założyły im kajdanki
Zamknij pysk jeśli mówisz że nie czuję ulic
Jeden zamiast stulić mordę poczuł ją za bardzo i nie wrócił
Tutaj wygrywają tacy, którzy kiedy na nich patrzysz
Mówisz "chcę do taty" spuszczasz głowę potem zmieniasz majtki
Zanim sprawdzisz się tu z ulicznymi układami spójrz
Na układy swoich ulic okiem Google Street View
Miałem swój punkt zaczepienia własny rozum i plany
Dlatego gramy tu dla ulic, a nie kradniemy na nich
Jeśli przy koleżkach mama woła cię na obiad, przestań
I zapomnij o ulicy bo lepiej jeśli cię nie zna
[Hook]
[Verse 4: EMAS]
Nie budzą mnie strzały po kulach ani wjazd za sztos
Budzi mnie świt 4 rano myśli czarne jak noc
EM do AS wracam tu jak złote strzały w bidulach
Łańcuch na szyi kumasz wcale nie czyni z ciebie króla
Czarne słońce rozciąga się nad moim blokiem
Jego promienie jak kolce na horyzoncie z okien
Pisałem wersy kiedy ona zarabiała na czesne
Zarabiała swoim tyłkiem i chuj wie czym jeszcze
Mój ziom śmigał tam żeby dymać i ćpać
Zapytaj Dioxa on ci powie czym jest miłość za hajs
On blady jak ściana wpierdala igłę w kanał
Jest bohaterem własnych książek, szkoda że to dramat
Pełna wanna jak Ben Thomas resztę sobie dopisz
Miałem żyletkę w dłoniach usłyszałem "otwórz oczy"
Scenariusza tego gówna nie pisał kurwa Coehlo
Mój ziom z klatki obok dziś przybija pionę bejom
Widzę prawdę gdy patrzę na linie papilarne
Moje dłonie mówią, że nie chcę wracać na parter
Zanim wejdziesz na parapet błagam pomyśl o bliskich
Zapomnij o ulicach one dają tylko blizny
[Hook] [Tekst - Rap Genius Polska]