[Zwrotka 1: Marcinek 3Z]
Cud narodzin, alkohol jest świadkiem przy poczęciu
Nachlani młodociani, nieszczęście w szczęściu
A było tak radośnie, namiętnie i tak sprośnie
Zdziwiona z testem w dłoni, donośnie płacze w pościel
Zdrowy rozsądek w karierze, zbiór pracy i dystansu
Nie zapomnij o swych bliskich, wtedy też trzeba im czasu
Nie dopuszczaj do sytuacji, gdy zostaniesz sam czy sama
Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach
Dramat gdzieś się dzieje co dzień, za kurtyną ludzkich zagrań
Ona mózg wrzuca do magla(?), tu gdzie dzieje się ta prawda
Stwarzamy pozór w szczęściu, bo smak życia nie jest łatwy
Gdzieś poukrywane fakty, jakby diabeł chujem nakrył
Nieprzelotnie a codziennie są tu twoją siłą
Nie zastąpi Ci nic w życiu tego co Ci dać chce miłość
Ani wóda ani pieniądz....(?)
Pocieszycielko strapionych, módl się za nami proszę
[Zwrotka 2: Mayon WD]
Lepsza wóda prochy potem nie pamiętać nocy
Czy, wieczór uroczy przy blasku północy
Te drugie są zawsze powodem by walczyć
Te pierwsze przeważnie powodem palpitacji
Jako dzieciak myślałem tylko o butelkach
Dziś myślę tylko o tym żeby przestać
Łatwych panienkach, dzieciak to uzależnia
Z każdym chlanie jesteś coraz bliżej piekła
Można nie dostrzec piękna, rodziny, małżeństwa
Gdy przed tobą klęka cały wszechświat
Lecz to się kończy, swoją drogą, idą ziomki
Każdy facet musi tak postąpić
Chcesz obracać te które mieli wszyscy
Czy mieć na wyłączność tej której nie miał nikt z nich
Pozorne szczęście, jest czymś bliskim
Bo, każdy to przeszedł to na duszy blizny
[Refren: Ewelina]
Zamykam oczy do snu by nie widzieć pozornych barw
Sam na sam to wywnioskuj, co ważne i o to walcz!
[Zwrotka 3: WUEM ENCEHA]
Pamiętam ten chłód, który przeszywał me ciało
Pamiętam też ból, który życie mi zadało
Różnie już bywało, to wzloty i upadki
Musiałem poskładać w całość to wszytko po tych ostatnich
Sam swojej matki bez grama zaufania
Tylko zapisane kartki i nowe szczere nagrania
Ty wypierdalaj, tak to do Ciebie
Fałsz oraz zdrada równa się komplet w czerep
Wierzę w siebie, Boga oraz rodzinę
Oddałem naprawdę wiele tak dużo już poświęciłem
Honor i ojczyzna na zawsze wyryte w sercu
To te wartości które nadały sensu
Nie rób mi scen, nie mam nic do ukrycia
To dzięki temu i wam nadal oddycham
Przerwana cisza stanowi wyraz buntu
A wersje do picia i siedzenia na murku
[Zwrotka 4: Emace]
Na marzeniach buduje swój światopogląd zrozum to
Kuriozum gdy rozum całe zło chce ścierać w proch
Nie ma że dość, nie pozwalam krzyżować swych planów
W tym co mają się za panów psia kość, nie ma że dość
Zdeformowana rzeczywistość wzbudza złość i nienawiść
Mam mdłości i chęć tylko by zabić
A coś co zdaje się być szczęściem wcale nim nie jest
A czasem progres w każdym calu to regres
Pozorne szczęście, to rachunki dopięte na guzik
Prawdziwym jest szacunek wśród innych ludzi wzbudzić
To rodzina jak filar, siła i żelazne zdrowie
Jak pogotowie gnać gdy w potrzebie bliski tobie
Więc otwórz oczy człowiek bo pozornym jest dobiec pierwszym
Na metę gdy pod nogami dół kopiesz
I nie ma recepty na prawdziwe szczęście
Jest tylko prawda i to że bierzesz los w swoje ręce
[Refren: Ewelina]
Zamykam oczy do snu by nie widzieć pozornych barw
Sam na sam to wywnioskuj, co ważne i o to walcz!
[Zwrotka 5: Miras]
Te dwa serca, miłość głęboka i piękna wspaniała jak magiczna przysięga
Oddana sobie do cna, para ta zdawała się być doskonała tak
Liczyła się dla nich tylko każda wspólna chwila
Nie ważny był cały świat, ten jedyny ta jedyna
Uniesienia dolnia(?) gorące spojrzenia poczucie spełnienia
Bezmiar szczęścia, namiętności żar i tak płynął czas
Od pierwszego ich spotkania, nikt by nawet w snach nie przypuszczał
Tego się stało potem by się nie spodziewał
Z nagła wyszła na jaw prawda gorzka bezlitosna dla nich dwojga
Lekarska diagnoza postawiona niczym wyrok dożywocia
Kobietę co była dotąd wszak okazem zdrowia
Pożerała jak trucizna choroba nowotworowa
Czas jaki pozostał zmieścił się zaledwie w dniach
Jednego miesiąca, w tych ostatnich chwilach
Pozostała sama ukochana jej osoba wnet zniknęła jak kamfora
Samotna i zrozpaczona zrozumiała jak ulotna okazała się być ta utopia
Czar, szczęścia które miała jak bańka mydlana prysnął i wnet pozostała rzeczywistość szara
Ona sama i rzeczywistość szara
[Refren: Ewelina]
Zamykam oczy do snu by nie widzieć pozornych barw
Sam na sam to wywnioskuj, co ważne i o to walcz! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]