Płonące serce ignorancją ktoś dusi
A głośny płacz bezsilność obraca
Czasem nie wiem, gdzie iść
I dokąd się zwrócić, i komu zaufać
By być wysłuchanym
W innym domu matka
Z grymasem na twarzy
Obłęd w dziecko wmusza
Zupę ludzką warzy
Przed tygodniem zakuta
W seledynu ścianach
Męża zwłoki ukryła
W lodówki ramach
A jednak poproszę o jeszcze
Niech drgają, miotają mną dreszcze
Tak prosisz
Gdy krzyczysz o jeszcze wcześniej zapytaj czy nie śpię
I najtrudniej jest szukać
Rzeczy, których nie ma
Pogrążeni w nadziejach, wymuszonych uśmiechach
Kiedy serce zadusisz
To zapomnisz o słonych
Łzach żywych jak deszcz
Łzach czystych jak ona
A jednak poproszę o jeszcze
Niech drgają, miotają mną dreszcze
Tak prosisz
Gdy krzyczysz o jeszcze wcześniej zapytaj czy nie śpię
I najtrudniej jest szukać
Rzeczy, których nie ma
Pogrążeni w nadziejach, wymuszonych uśmiechach
Kiedy serce zadusisz
To zapomnisz o słonych
Łzach żywych jak deszcz
Łzach czystych jak ona