[Zwrotka 1: Bogu]
Lecisz na resztkach chęci, je zostawiasz na bitach
Depresja w myślach i ten smak chaosu przez lata życia
Tylko wersy, s**, trochę sportu, s**
Kilka jointów i próbujemy zapomnieć
Dawno odstawiłem kamienie i procę
Zarzuty absurdalne, brak zarzutów, proces
Skąd? Poszły zabawki, ziomy w pace za blanty
Za brudne hajsy, a policjanci to bezkarni, nie?
Nie chcę więcej na to patrzeć, spadam
Mam dość jak towarzystwo gada tylko o dragach
Mam dość sądownictwa w Polsce i co gorsze
Na zmiany raczej się nie zapowiada
Życie ciebie sprawdzi, bądź pewien
I nieważne czy klepiesz biedę czy chodzisz w najkach
Pewnie wychodź na teren, uważaj na siebie
Patrz za siebie, idź tam, gdzie jest szansa
[Refren x2]
Wstań, pokaż na ile cię stać
I nie zwracaj uwagi na to, że mogą łapczywie patrzeć
Ty widzisz, że życie ci ucieka przez palce
To twoje życie, kurwa mać, łap je
[Zwrotka 2: Hyziu]
Serce bije, ty miej siłę myśleć
Myślę, mam siłę, wyślę te słowa i zniknę
I zaszyję się i zrobię to i nie jak widz chce
Nie jak ty chcesz, bo taki pali mosty i zawiśnie
A Bóg stworzył hip hop i wpisał nas na listę
My piszemy te teksty, pokaż mi tu inne wyjście
Kiedy drogi mgliste, ile rodzin ma ten syf, nie?
Mało godzin, luzu na trzysta sześćdziesiąt pięć dni, gdzie
Moje pewne dni w tle, jak patrzę w przód
Same missy, zero tchu, w chuj kolizji, brud i wyzysk
Jesteś ślepy jak tego nie widzisz i masz szczęście
Jakoś żyjesz tak w tym, bo nie żyjesz jak my
Budzę się i jakoś ciasno, a chciałbym wstawać z łóżka
Z ochotą jak pragnę zasnąć, kiedy budzi się miasto
Ja idę w przód, nie idę z nimi, z tymi
Którzy ci doradzą, kurwa, tak, że zaczniesz w tył iść
[Refren x2]
Wstań, pokaż na ile cię stać
I nie zwracaj uwagi na to, że mogą łapczywie patrzeć
Ty widzisz, że życie ci ucieka przez palce
To twoje życie, kurwa mać, łap je [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]