[Zwrotka 1] Patrz na niebo, skieruj wzrok na okno Patrz na gwiazdy, one świecą tylko nocą Wejdź na boso, nim zapalą lampy rano Niech zapalą latarnie, póki świece nam się palą Wejdź na boso albo ubierz same szpilki Albo chodź tu prawie naga, na usta połóż błyszczyk Patrz mi w oczy, nie mów nic, nie psuj chwili I za pół godziny nie mów, że już nie masz siły czekać Nie bądź suką jak inne, takie zwykle się krzywdzi Potem trudno się wyprzeć, że w sumie wszystkie to dziwki Chodź na boso, pełna gracji siądź na krześle Masz krzywą trójkę, lekki zez, już jest pięknie I nie musisz być Gavlyn, póki świecą nam gwiazdy [Refren] x2 Przyjdź do mnie choć na chwilę, spójrz na gwiazdy Świecą jaśniej, gdy mówimy w esperanto Przyjdź na boso, nasze ciała wpadną w zachwyt
Endorfiny same zgaszą światło [Zwrotka 2] Lubię, jak na mnie patrzysz i mruczysz Jak za mną widzisz tylko biały sufit Lubię brać Twoją twarz w swoje dłonie I całować Cię przez włosy z natury szatynowe Ty, nie potrzeba mi więcej Choć zabrzmi to ban*lnie, to wciąż za Tobą tęsknię I nie zabiegam o szczęście Choć brzmi to górnolotnie, dam świat za Twoją rękę Dwie planety po różnych stronach ziemi Mają dwa obce języki, lecz tak bardzo siebie pragną Czasem jedno drugie chciałoby zastrzelić Chociaż nasze ciała rozmawiają w esperanto Chodź do mnie, nawet jeśli stanę w ogniu Wiem, że przyjdziesz do mnie, nawet jeśli splamię obrus I nie musisz być Gavlyn, póki świecą nam gwiazdy [Refren]