[Refren: Trefno]
Niebo - chwytamy w dłoń
Ziemia - poligon doświadczeń
I piekło - jedyne pewne, choć
To poezja dała nam szansę
[Verse 1: Szo]
Szelest, [?], wyobrażam sobie niebo
Takie trudne bez okrycia, przypomina trochę piekło
Na końcach ciemnych dróg, przeliteruj słowo cud
Niech skończy się ten brud, który życie Twoje zmiótł
Widziałem w telewizji piękno, krajobrazy szklanych domów
I na każdym ten sam obraz, Boże, proszę, weź im pomóż
Nie zostawiaj płótna w morzu, wyciskając każdy wdech
Niech nie kończy się ten sen, płynąc jakby [?]
W całych popękanych rękach, goniąc cały wszechświat
W szelestach i odgłosach, przekreślając stertę piękna
Po co stoisz? Dajesz robić światu laskę
Jesteś elementem piękna, dla którego jest to ważne
Jesteś tylko jedną stroną, drugą sięgasz znowu dna
W planetarium ciał się mijasz, często nie dosięgasz gwiazd
I czy ważne jest dla Ciebie, kiedy życie traci sens
Przeplatając ból i rozpacz przebijasz znowu cel
W synonimach odnajduje jeden kierunek doświadczeń
Na barkach nie udźwignę więcej, dosyć mamy zmartwień
Weź się nie martw, powiedz kogo będzie wina
Puszcze mele gdzieś na niebie i to będzie, kurwa finał
[Refren]
[Verse 2: Eljot]
Czuje się tak jakbym od dziecka był poetą
Wiele się pozmieniało, już nie jestem tym kim byłem
Choć nadal nie ogarnięty, ze swych myśli stertą
Stare proste rapsy zamieniamy w te zawiłe
Daj mi chwilę, nigdy nie mów: to na tyle
Bo szybko pogubisz się w sensie tych sześciu liter
Czy to thriller, czy dramat, historia tak pisana
Że te stare oldschool'owe bity zdobi antyrama
Wychowanie na samplingu zastępuje bragga
Degradacja, a tematyka ta sama
Tak, że nic się nie zmienia, wychodzimy z podziemia
Chwila dla reportera, urodziła nas ta ziemia
Jestem poetą
Idę z duchem kultury, wielu zarzucało detoks
Robię co nie co, takiego szukać ze świecą
One o tym wiedzą, chociaż nazywają hecą
Jestem rapier, co sample kradnie, to nie ładnie
Co rymy kradnie, ale te mówią dosadnie
One słodzą, cieszą, bolą, pieką
Jestem współczesny poetą...
[Refren]
[Scratche: DJ Danek]