[Zwrotka 1]
Mój dom jest tam gdzie miłość, ich tam gdzie nienawiść
Bo odwrócili się już dawno od ludzi plecami
Mój dom pełen wiary, bo nie plułam im w twarz
Na drodze do domu czuję radość nie strach
Im wynioślej stąpasz tym boleśniej upadasz
Rozpoznaję w grymasach na twarzach cały ich bagaż
I to jest miłość! A nie klejenie piątek na dzielni
Po piątku na dzielni, szyją twarze bezczelnym
Widziałam w oczach szaleństwo, życiowy letarg
Sodowa na plecach po tym jak muszą uciekać
Słyszałam w głosie szatana - mów do nas dalej głupcze
Jeśli podniesiesz dziś pięści, upuścisz swój sukces
Uuuh, brzydzę się gniewem zepsutych
Twoja nienawiść nie wzruszy nigdy mojej natury
A kiedy wrócisz, ochłoniesz i przemyślisz sprawy
Będziemy czekać w domu z otwartymi rękami bo…
[Refren]
Mój dom… Mój dom… Mój dom…
Jest tam gdzie Ty
Jest tam gdzie Ty
Jest tam gdzie Ty
Tam gdzie Ty
[Zwrotka 2]
Dzięki Bogu nie jestem za fajna na Polokoktę
Dzięki Bogu wychowały mnie w Polsce osiemdziesiąte
Dzięki Bogu jest dobrze w piątek siedzieć na ławkach
Nie jesteśmy tak fajni jak to sobie wyobrażasz
Dzięki Bogu już w latach liczę sobie przyjaznych
Dzięki Bogu mam katar tylko styczniowo-warszawski
Dzięki Bogu słuchasz tego teraz u siebie w mieście
Mój dom jest tam gdzie Ty i gdzie mnie ze sobą weźmiesz
Dzięki Bogu, dzięki że jesteś - dajesz mi odwagę
Gdy ludzie zachowują się jakby nie mieli matek
Nawet gdy jesteś na bakier z tym co ujrzysz w progu
Jeśli umiesz podać rękę nam - czuję się jak w domu
Bo ja czuję się jak w domu gdy spotykam Twój wzrok
Gry wracam na Mokotów i mijam Twój blok
I Wiem, że jest późno ale serce mi wali
Na samą myśl, że jeszcze dziś Cię mogę zobaczyć bo
[Refren]
[Zwrotka 3:Eldo]
Mój dom, obojętnie jaka cyfra jest po "M"
Nie ten z cegieł, ze wzajemności dom tak ten
"M" - mieszkanie marny substytut
Wolę nie mieć M niż nie mieć zachwytu
"M" - marzenia, motywacja, "M" - My
"M" - mrzonki, ja na ścianie skreślam dni
Jak zza krat, marzenia o wolności i spokoju
Nawet w tym tylko z ramion, ale w "D" - W Domu
OPUSZCZAM PLANETĘ:
[Zwrotka 4]
Ah ah ah ah
Dziś mam ochotę zaczynać większość historii tak samo jak
Edgar Allan Poe - "słuchaj, bo zaraz mnie stracą"
Z Twoją uwagą jest słabo, mogę tu krwawić i zaraz
Pewnie usłyszę, że mam nic nie zachlapać, huh
Autoironia przegrała znów z dramatycznym wyznaniem: "naprawdę"
Chciałabym bardzo usłyszeć nim zniknę, że
Znasz powód tych lotów, chcesz dać mi szansę bo (ooh)
Mogłabym być jak oni - przyszła do Jakuba góra
I gdybym była jak oni - sama bym się nie czuła
Nie musisz mi wcale ufać bo operuję bez
Znieczuleń na fakty, gdy czujesz dyskomfort
Możesz dysk odciąć gdy boisz się prawdy (ooh)
Pięć lat minęło od kiedy znalazłam się w atmosferze
Pluralnej i planuję się wydostać najbliższym statkiem
Czasem się czuję jak w bańce - pułapce dźwiękoszczelnej
I jestem sama w drużynie więc kalambury są wieczne
To już nie twórcza kreacja, to raczej kreatura
Opuszczam tę planetę - chcę znaleźć kogoś kto słucha