[Zwrotka 1: Pelson]
Warszawski styl Rysiu, pucio pucio
2010 znów nam patrzą w kieszeń
Za nim 'Czarny Wrzesień' przed nami złota jesień
Za pół roku powiesz, że to twoja zasługa
Że gdyby nie twój diss, utonęlibyśmy w długach
Przebijam ten balon pierwsza igłą
Bo kurwa nie pamiętam bym się schylał po mydło
Naubliżaj nieznajomym i poczuj się lepszy
Bo te twoje argumenty to brzmią jak kompleksy
Mówią bez Molesty jestem nikim - spoko
Lecz na takich jak ty, to i tak za wysoko
Polski 2Pac, spójrzmy prawdzie w oczy
Podzieliłeś tą scenę pewnej głuchej nocy
Mam być gwiazdą gdzie ty? Wolę nie grać w ogóle
Załóż koszulę Vistulę i bądź w remizach królem
To co reprezentujesz na tym bicie to bieda
Wyśmiałeś moją chorobę? kurwa płycej się nie da!
Charlie P ztj. wyświechtany slogan
Tak bystry jak te wersy o naszych grobach
Lubisz se strzelać w stopy? może wprowadź zmianę:
Weź rozbieg i pierdolnij barana w ścianę
I skończ z tym populizmem błagam
Choć do twarzy Ci pasuje krawat typu szlaban
Ma coś z głową, raper spod żabki - proste
Kto zakłada dzieciom zimowe czapki na wiosnę?
Taki jesteś kurwa wielki książę Rysiu?
Zbierasz puste butelki? Dam Ci parę po Ptysiu
Chcesz być królem żenady? Idziesz dobrym tropem
Jeszcze trochę i zwolni Ci fotel sama Cichopek
Wmawiaj sobie, że nas pokona taki bełkot
To jak nazwać kurwę relaksacyjną terapeutką
Twój diss typu "złapał tonący brzytwę"
Kim jest Pelson? Ten który skończył tą bitwę
[Zwrotka 2: Włodi]
O co chodzi z tym krzesłem? Co to za bezsens?
Ten diss na Molestę przynosi ci klęskę
Chcesz, to się wyżal, nie wiem, przybij do krzyża
Pozuj na ofiarę, tylko kurwa nie ubliżaj
Może napompował cię ze strzykawki towar
Ale twoja waga w rapie wciąż jest piórkowa
Weź ten zbiór knowań, który nazywasz dissem
Wsadź se w dupę razem z długopisem, Rysiek
Żurom pokazał ci, w której grasz lidze
Sokół milczał, wtedy dostałeś skrzydeł
Tede cię zmiażdżył, jesteś bliski końca
Szkoda, po tym wszystkim ja tu tylko sprzątam
Zabierasz prawdę moim płytom? Prośba
Gdy to mówisz, to szaleje wariograf
Mój rap? On ma się dobrze w blokach
Ulica mnie szanuje, bo nie robię nic na pokaz
To jest mój hip hop, gdzie jest twój hip hop?
Sterydy, pitbulle, smarowanie oliwką
Chora atmosfera przesiąknięta nienawiścią
Dalej, ruszaj w trasę, rozpierdol wszystko
I kiedy milkną brawa, gasną światła
Wracasz do domu, pytasz: "Gdzie jest satysfakcja?"
I kumasz, że twój rap to poza i hasła
I może zastosujesz w końcu Prozac i kaftan.
[Zwrotka 3: Eldo]
Ej, ty! Nie stój pod Żabką, tylko nagraj dobrą płytę
Reedukacja, najpierw Rysiu naucz się liter
Odrób lekcję, bo Czarny Wrzesień marnie sprowokował
My to Wiosna Młodości i jak wtedy Gniew Boga
Kumasz? Nie, boś panie zwykły fajtłapa
Sancho Pansa mówił "Nie", ty się rozbiłeś na wiatrakach.
Panie, daj pan spokój, wagony nienawiści
Czarne chmury? Moc duszy przepędziła je znad Wisły
Kochamy mocno, a świat naszym przyjacielem
I stołeczną wiosną z twoich groźnych min się śmieje
Pupy, grasz pupą, pawiu nastroszony
Banda ludzi w balaklawach nie czyni cię wiarygodnym
No tak Rysiu, dobry prezent dla dziecka
Nie lepiej uczyć je uśmiechu, a nie jak się wściekać?
Kurs nienawiści, no brawo
Swojemu dziecku też dasz kominiarkę
Najlepiej do chrztu, śmiało
Załóż ją na ślub, w sumie kumam
Bo się boisz sam siebie i tak wygodniej iść do lustra
I przyznać się, upaść, błędy są źródłem pokory
Jeśli masz mózg, a nie próżnię, bo wyssał go egoizm
Mamy swój świat na biegunie od twojego
Gramy polski rap, ty nie należysz już do niego, Rysiek
Sam odwołałeś swój udział w tej zabawie
Stoisz na balkonie jak pierdoła, co skarży mamie
Baw się sam, my bez granic między nami
A rap to jeden organizm, nikt inny go nie naprawi
Nie zależy ci? Wara! Przestań się wydzierać
Ja jestem raperem, więc obowiązki mam rapera
Są one tym większe i tym silniej do nich się poczuwam
Im wyższy przedstawiam typ człowieka, spróbuj to skumać!
Pozdrowienia z Syreniego Grodu.
Siema! I chuj mnie obchodzi, co powiedział Peja