[Zwrotka 1: JRX]
Nasze osłuchanie notuje ostatnio duży spadek formy
sh** Is Real jak Fat Joe track dziewiąty
Znajomych nudzą rapsy, gadam z nimi często
Awangarda wiecznie żywa, to nie Ricky Nelson
To banda najlepszych z własnym zdaniem
Polscy raperzy bledną przy nich za każdym razem
Na słuchawach ich mniej, no bo brakło miejsca
Diabeł słucha D12, a nie pardon D2
Mam niedosyt przez to, dalej tworzysz piekło
A nie zwrotki z werwą, ale co Ty dziecko
Rozumiesz pod pojęciem soczysty schab
Ghetto birds will fly i to nie kwestia braw
W kontrze do rozmytych rapsy podać ostro wolę
Z energią równą miastu, które jest tu od pokoleń
[Ref.]
Dla tych rapów twojej kliki, nie ten czas i oklaski
Tutaj brak terminu pierwszy więc idź pan wnioskuj
Cierpisz od pierwszej linijki na brak wyobraźni
Daleko nie ulecisz na skrzydłach z wosku 2x
[Zwrotka 2: Petit]
Podział sceny, prędzej podziel ściemy przez ksera
Jaki podział, odkąd kurwa można dzielić przez zera
Każdy jeden jak wjeżdża you know, to płyta życia
Na scenie po wersie jak król się wozi, wybacz
Biznes życia, za sprzęt zapłacisz, za sk**sy nie
Gdy wjedziesz ze sprzętem usłyszysz pusty śmiech
I pusty dźwięk, nie mów mi gdzie jest sens i styl
Słuszny gest, pewnie jak bierzesz kosz na ster
To dobry cel, kończysz szept, znów wypadasz blado
Zwyżka formy wiesz, dziś zakończę ten festyn śmiało
Dla mnie cel to grać swoje, bierz mnie na celownik
Chciałbyś biec po kesz, forma nie daje ci wejść do gry
Ustalają normy wara, znikasz po miesiącu
Zdążysz nagrać dwa kawałki, bo olałeś konkurs
Konkursowe zwrotki, te raperki grają w bierki prędzej
Jak wygrywać pokazałem wcześniej, wbijam weźmy więcej
[Ref.]
Dla tych rapów twojej kliki, nie ten czas i oklaski
Tutaj brak terminu pierwszy więc idź pan wnioskuj
Cierpisz od pierwszej linijki na brak wyobraźni
Daleko nie ulecisz na skrzydłach z wosku 2x
[Zwrotka 3: JRX]
Nigdy nie wymyślałem w rapie jakiegoś pierwszego miejsca
I to w czasach gdy moje kły chciały tu świeżego mięsa
Mocnych wersów jak Canibus w drugiej rundzie
Teraz nagrasz słaby numer i to również pójdzie
Przeciwieństwo słabego nie da kredytu zaufania
A więc nie pozyska serc bandy kretynów dla uznania
Hip-Hop czysty jak 0,7, daję nadzieję
A zawistne liliputy chcą bym przegrał walkowerem
"Raper" w cudzysłowie wmawia mi, że coś jest dobre
U Ipkisa za godzinę ja mu porwę formę
Problem głąbie, to hamuj ciało
Nie będziesz lepszym żbikiem jak Jan*sz Gajos
Wybacz mi tą śmiałość, kontrast duży/mały
Ale chyba gdzieś zgubiłeś swój żółty szalik
Szklany nastrój 24H to nie jest moja decyzja
Tu każdy co przepija talent nie ma wielu wyzwań
[Ref.]
Dla tych rapów twojej kliki, nie ten czas i oklaski
Tutaj brak terminu pierwszy więc idź pan wnioskuj
Cierpisz od pierwszej linijki na brak wyobraźni
Daleko nie ulecisz na skrzydłach z wosku 2x
[Zwrotka 4: Mart]
Bez obaw bwoy, awangarda wiecznie żywa
Jak wpadam na majk, każda lama będzie zdychać
Ta armata wie gdzie dziś ma wystrzelić
Cała lista tych śmieci
Do eliminacji, bo nie byli tacy
Nice jak się wydawali, to nie zmyli warty
Honorowej, lecz to oni stoją w miejscu
Ich bełkot weź wrzuć na forum logopedów
Bogate słownictwo, podatek od dochodu muszę za nie płacić
To nasze stronnictwo
Mierzę tak wysoko, uważaj na kule
Anioły to kręgle jak tutaj gram o dumę
To nie styl wolny, obok mam paper tu
Piszę jak Peiper tu, nie kupisz pay-per-view
Żeby widzieć tę walkę i słyszeć te pancze
Ja mistrzem jak Duncan, królem czyszczę tu parkiet
[Ref.]
Dla tych rapów twojej kliki, nie ten czas i oklaski
Tutaj brak terminu pierwszy więc idź pan wnioskuj
Cierpisz od pierwszej linijki na brak wyobraźni
Daleko nie ulecisz na skrzydłach z wosku 2x