Niewiele chciał, niewiele miał I życie, jakie było, brał otwarcie W dziurawe swe kieszenie dwie Ładował szczęście swe i żarcie Nikogo nie miał poza jedną Co tak jak on też była biedną I wszyscy wielkim kołem ją mijali Nikt nie chciał poznać nigdy jej Lecz czasem gdzieś, na drodze swej Spojrzenia ich i biedy się spotkały Nie jeden pod jej ciosem padł I nie pozostał nawet ślad z człowieka On jeden na nią sposób miał Bo jak o własną żonę dbał i klepał I już miał złożyć wieczny ślub Na miłość, wierność aż po grób Gdy biedę nawiedziła chęć rozstania Nędznego życia miała dość
I coraz większa brała ją złość Gdy on zabierał się do jej klepania A to był błąd, odeszła stąd Zrozumiał, że jak dziecko jest naiwny Bo apetyt rósł i malał luz Więc fason bardziej trzymał sztywny Samotność trwała niezbyt długo Bo z jednej biedy popadł w drugą Czy warto było przed nią tak uciekać Tak było jest i tak już będzie Bo biedy dzisiaj pełno wszędzie Tak było jest i tak już będzie Bo biedy dzisiaj pełno wszędzie A człowiek lubi czasem coś poklepać A człowiek lubi czasem coś poklepać A człowiek musi czasem coś poklepać