[Hook]
Radio mi gra miłosny swój blok
Sączy się głos tak słodki, jak grzech
Który to dziś papieros na noc?
Który to łyk palący jak pieprz?
[Verse 1]
Pamiętam dzień, kiedyś trzymałem Cię w dłoniach
Pamiętam dzień, teraz żadna noc Nas nie pokona
Pamiętam, kiedyś trzymałem Twój świat w ramionach
Teraz idziesz za Mną, tak jak wtedy skryty w metaforach
Niektórzy chcieli Nam wmówić jacy jesteśmy
Mówili -Brian jest psychiczny
Mieli rację, wierz mi!
Nie chcę iść śladami tych, którzy odeszli
A więc nie pójdę za Tobą bracie, muszę Cię skreślić
Zostaw tą kartkę, pierdol tą matmę
Zgubiłeś się jakiś czas temu w sobie, ale nie upadłeś
Zostaw tą kartkę i pierdol system
Ja już nie umiem tego ziom pierdolić, jakoś odwykłem
I kiedy mówię Brian nie mówię imienia
Mówię słowo, które jest esencją mojego istnienia, kminisz?
Możesz Mnie za to ganić, możesz mnie winić
Ale ja zostaną sobą wiesz, że to jest trudne, widzisz?
Radziłeś mi, żebym się nie bał, żebym był inny
Kazałeś naprzód iść nigdy nie szukać winnych
Unikać dróg na skróty zawsze być silnym
Pamiętam Cię dobrze Brian choć jestem kimś innym
Dzisiaj pewnie nawet byś Mnie nie poznał
Zniknęła dawno temu każda wspólna troska
Zmieniły Nam się twarze, odeszła wiosna
A każdy z Nas mój bracie ma inną postać
Bo trudno podać rękę samemu sobie
Trudno pogodzić się z odbiciem, znasz to człowiek
Ja tylko piszę bajki spod zamkniętych powiek
A każdy Twój wers traktuje w środku jak spowiedź
[Hook]
[Verse 2]
Nie musisz wmawiać mi kim jestem i po co jestem
Oddaj mi przestrzeń, Moje powietrze
I nie patrz czy robię kroki z sensem czy czuję sercem
Chcę żebyś zamknął oczy potem całą resztę
Jestem zbyt szczery, zbyt kłamliwy
Zbyt kamiennie ckliwy, czasami totalnie prawdziwy, a tak pragnący być na niby
Te Twoje gdyby, Twoje na pewno, chciałbyś by było wszystko jedno mi
A ja zamykam drzwi i nie chcę tego słuchać
Ty przestałeś pukać ja odpowiadać więc cisza głucha, zapadła
A Ty innych szukaj, byś mógł oceniać wciskać pierdoły, a potem w siebie ich pozmieniać
Mam zbyt szerokie spodnie, nieeleganckie
Nienonszalanckie, wyłącz tą pierdoloną bajkę
Bo jestem tym kim jestem z majkiem
Gdy tylko w kartkę zagłębiam swoje czarne oczy o siebie walczę
Mało pamiętam swoich myśli z przeszłości
Czuję się stary, ale nigdy nie byłem dorosły
Trochę zbyt nagle stałem się inny, a oni poszli szukać niewinnych lub nieistotnych
Ja, pewnie już tego nie zrozumiem
Jestem wariatem które nigdy nie pójdzie za tłumem
Piszemy sercem, a nie rozumem i czasem czuję
Że chciałbym rzucić to, ale nie umiem
Brau! W głowie trzymam huragan
Jestem całkiem innych niż myślisz, kiedy to składam
Be do er do i do a do en z siłą tornada
Idę spać znowu przyszła noc znów za dużo gadam
Słodki jak grzech...
[Hook]