[Verse All QBA127]
Zobaczycie uwierzycie co ja składam w mym zeszycie
Tak się robi to na szczycie przerwa małe picie, [nie, nie!]
Teraz wersy składam, kiedy trzeba odpowiadam
To moja zasada ona nigdy nie upada
Teraz qba127 ten koleżka niszczy
Jeśli chodzi o me życie to ja wciąż prowadzę wyścig
Ciągle czas mnie goni przecież się tu nie rozdwoję
żeby zacząć drugie najpierw trzeba skończyć pierwsze ziomek
Adekwatnie sytuacja teraz się powtarza powiedz
Sam straciłeś nerwów niepotrzebnie był to koniec
Goniec Ciebie goni a łzy lecą Ci do woli
Przestanę pierdolić kiedy życie się zakończy
Cel jest chyba prosty trzeba dawać sobie rade
Nawet jeśli twój przyjaciel pokazuje wyjebane
Zło jest blisko Ciebie nawet o tym kurwa nie wiesz
Wyciągnij w góre ręce ja wymawiam swe zaklęcie
FPN Podziemie Górnicze Miasto wita
Wszystkich co tu przybywają lubią ahać sobie szczyta
Ale kurwa kpina dzisiaj niedziela dzień cwela
To nie wyjdę chyba nigdzie, ale ruszyć się tu trzeba
Dla mnie to jak kawał chleba, nie wybrzydzę tym niesporo
Mam swoje grono ty posłuchaj tego kolo
Teraz tu miażdżymy nie brakuje nawet śliny
Aby rymy były dobre to na nockach też siedzimy
Nie tracimy nawet chwili na głupoty, się kreuje
Postawiłem sobie cele, myślę że się nie zmarnuje