[Zwrotka 1: Słoń]
Nasze tracki dla laików są jak ciężka ćpalnia
Biegam po scenie z flaszką, trzymam się za genitalna
Czas nie zwalnia, rośnie w siłę nasza armia
Prowadzimy absolwentów jak nadmorska latarnia
Huk bitewnych armat brzmi przy nas jak pierd
Na koncerty chcemy ściągać tłum jak Love parade
Jara mnie każdy hejt, cipy wylewają smutki
I kiedy na Was patrzę wiem, że los bywa okrutny
Nie lubię wątróbki i nie palę jointów
Świętej pamięci babcia mówiła do mnie Wojtuś
Jeżdżę do kurortów, tam zapijam kaca
Co roku we Władku nakurwiam w krótkich gaciach
Poznałem co to praca, dwunastki i nocki
Niektórzy pracodawcy traktują ludzi jak nocnik
Stres nie jest mi obcy, wszystkim pracującym salut
To Wy jesteście kręgosłupem naszego kraju
Z nami tych paru ludzi mimo, że lata biegną
Ja wiem to, że przeżyjemy jeszcze niejedno
Jak Madball demonstrujemy styl nad style
Sprzedajemy lepsze gówno niż Twój osiedlowy diler
Byłem błaznującym szczylem, nie siedziałem w bibliotece
Moja mama żartowała, że mam odp**ność na wiedzę
Raczej nie świecę przykładem, chociaż czasami się staram
To tak wiele razy w życiu zachowałem się jak palant
Trzymaj z dala się od głupot, zachowaj pełen luz
Tutaj niejednemu dragsy z wódą zżarły mózg
Człowiek kruchy jest jak chrust i każdy czasami pęka
To podstawą jest uczenie się na własnych błędach
[Refren: Słoń]
Na każdą kobietę przypadają dwie dziwki
A na każdego typa przypada dwóch śliskich
Te same pyski dziś pracują na żołd
A tym normalnym oddajemy hołd
Dla naszych mord, dla naszych kobiet
Kolejny raz puszczamy rap w obieg
Sami o sobie mic, bity, rymy
Niżej podpisani Słoń, Shellerini
[Zwrotka 2: Shellerini]
To dla mych druhów, z czasów gdy modne było fubu
Na 101.6 leciał Premier i GURU
Pokolenie młodych królów z nudów robiliśmy trzodę
A potem każdy z nas pluł sobie w brodę
Miejska młodzież, rap czapeczki na bakier
Jarało się z lufek rzadko kto zawijał w papier
W robocie zapieprz jak już jakaś nas znalazła
Wie jakie życie ma smak dziecko miasta
Biby na ławkach, na słuchawkach co najlepsze
Jeśli nie słuchałeś rapu słyszałeś "synu jeb się"
Inne podejście, inne priorytety
Ale zawsze chodziło o zabawę nie zaprzeczysz
Wciąż mi zależy wierzę w siebie i w karmę
I co by się nie działo jestem z PDG Kartel
Mam swoją bajkę, nie staraj się zrozumieć
Mam swoją gadkę, flow szorstki jak pumeks
Gram dla podwórek, gdzie kopało się piłkę
I wciskało wszystkie piętra opuszczając windę
I zanim zniknę zostawię dla potomnych
Poczucie wolności rap część historii
Znak Victorii, podążam pewnym kursem
Bez zmiany trajektorii nie mam schiz przed jutrem
Wolny skurwiel spróbuj mi coś wytknąć
Jak Kubiszew prawda, ludzie, hip hop
[Refren] Tekst - Rap Genius Polska