Ty, kurwa, chyba dziś się nie czujesz najlepiej
Zapamiętaj, kto odtąd będzie królem na mieście
Musisz zarabiać na kule koniecznie
Bo gwarantuję, że dziś zakończysz kalectwem
Ty, chyba nie myślisz, że należysz do prosów
Jak na razie mój wokal jest na widoku
Na tym sprzęcie gram dla tych bloków
Nie masz szans, ty przyjrzyj się wygranym, poczuj
Masz styl tani w opór, zobacz
Zamknij swój chudy ryj, przestań postulować
I tak nikt nie okaże ci respektu, zreflektuj
Mi naprawdę nie potrzeba pretekstów
Mówię poważnie, w drogę mi nie wchodź
Wszyscy nazywamy cię, koleś, cipeczką. „Pochodzę ze starej szkoły” – nawija W.E.N.A. Ciekawe, bo chociaż debiutował późno – wydanym w drugim obiegu solowym materiałem „Wyższe dobro” w 2007 roku – faktycznie jest jednym z tych raperów, którzy na swoim podwórku ćwiczyli warsztat już od końca lat 90. Przykład utworu „S-A-L-U-T-U-J” pokazał, że jest to słuszna droga. Na początku słuchacz zwraca w tym utworze uwagę na beat. Qciek, znany ze współpracy m.in. z Te-Trisem, Pyskatym, KęKę czy Mesem, przygotował podkład godny hymnu osiedli i podwórek. Wsamplowany chór i partie smyków dają moc oraz odpowiednio patetyczną wymowę, zaś fragmenty wyskreczowane m.in. z „f** You” Pharoahe Moncha, „Tha Way It Iz” Big Shuga i oczywiście „Salute Me” Nasa pokazują, z kim mamy warszawskiego MC stawiać w szeregu, ustawiają optykę słuchacza – oto nadchodzi król miasta. Sam W.E.N.A. wjeżdża agresywnie. Jest szorstki, wściekły, zadaje cios za ciosem, a jakby tego było mało, podkreśla, że się dopiero rozpędza. Czas pokazał, że z jednej strony rzeczywiście tak było – „Wyższe dobro” stało się nie tylko kultowym albumem polskiego podziemia hiphopowego, ale i odskocznią do kariery rapera w pierwszym obiegu. Z drugiej strony, choć artysta wydał już dwie oficjalne płyty, zdążył dojrzeć i ochłonąć, to wciąż najmocniej kojarzony jest właśnie z utworem „S-A-L-U-T-U-J”