Scyzoryk, Scyzoryk – tak na mnie wołają
Ludzie spoza mego miasta, pewnie oni rację mają
Bo ja jestem z Kielc i tak już zostanie
Czy chcesz tego czy nie. Zapamiętaj jedno
Że o Kielcach, o Kielcach ta historia
Mieście pełnym cudów, brudów
Śmieci, żuli, dziwek, ćpunów
Księży, uprzęży, sklepów pełnych węży boa
Wystarczy spojrzeć dookoła
Tego nie ma w podręcznikach i nie mówią o tym w szkołach. „Scyzoryk” to pierwszy, a zarazem największy pod względem zasięgu i siły oddziaływania na mainstream polski singiel hiphopowy. Liroy przyznał, że tekst do niego nosił w sobie już od lat 80. jako osobistą opowieść o otaczającej go rzeczywistości. Rozpisana na ponad osiem zwrotek, pierwotnie trafić miała na wcześniejszy album, który raper nagrywał jeszcze w ramach projektu PM Cool Lee, ale nie pasowała do reszty materiału. Liroy ćwiczył ją za to na koncertach w asyście punkowych muzyków. Kiedy pracował w studiu nagraniowym nad albumem zakontraktowanym już przez wytwórnię BMG Ariola Poland, usłyszał od Roberta Litzy z Acid Drinkers, że kawałek o lokalnych sprawach nie ma szans stać się przebojem poza kielecką sceną. Ale nie zraziło go to. Gitarowy riff do utworu dograł słynny Grzegorz Skawiński, a wersy dopisali raperzy z nikomu szerzej nieznanego wówczas kieleckiego zespołu Wzgórze Ya-Pa-3. Wulgarny, nafaszerowany gitarami, ale mimo swej ostrości wpadający w ucho „Scyzoryk” początkowo ukazał się na singlu i sprzedał się w ponad 2 tysiącach egzemplarzy, by potem trafić na płytę „Alboom”. Po latach zremiksował go hiphouse'owy producent Jason Nevins