Stworzyłem sobie własny świat, pomieszkuje w nim
Potrzebowałem na brat, mniej niż siedem dni
Nie boje się dotykać ran, blizn i Twojej krwi
Odczujesz to samo co ja, gdy pokaże Ci
Własne wnętrze, po to tu jestem
Nie nazywam już własnego domu, własnym miejscem
Nie udaje, że przyjaźń nasza trwa tu jeszcze
Jeśli choć raz spróbowałeś wbić nóż w serce
To niebezpieczne być ze mną
Ale masz cholerną pewność
że pójdę za Tobą w najgłębszą ciemność
I się nie odwrócę, kiedy inni na pewno
Odczuwasz jakiś ból, stawiam że to przeszłość
Twoja twarz mówi mi, jedno obojętność
Otwieram swoje drzwi, chcesz to dawaj ze mną
Nie musisz mówić nic, wiem że trafiłem w sendo
To mój lot, to mój lot
Witam na pokładzie samolotu FdoO
Stworzyłem sobie własny świat, pomieszkuje w nim
Tak bardzo chciałem umierać, tak bardzo nie chce dziś
Kolekcjonuje wrażenia, marzenia spełniam i
Coś właśnie podpowiada mi, żyj dla takich chwil
Budzę się rano z muzyką na ustach
Mam wysoki lot i rozbieżność w gustach
Jestem gościem, nieuznającym cudzołóstwa
Bo Cię zdradzę z muzyką, gdy mi tylko puścisz ją
świat brudnych ulic, życie za kulis
Chciałbyś je poznać?
Kiedy zbierałem z chodnika resztki nadziej bo już wypłowiałem
A nie chciałem taki zostać
Same przypały, jak mnie poznasz
To powiesz tylko świat jest mały
I już nie ma szans, żeby żyć nomalnie
Jeśli chcesz nazwać życie to tylko freestyle'm
Chcesz, żebym uwierzył to się najpierw pokaż
Możesz mnie nienawidzić, równocześnie kochać
Bo Ci mieszam w uczuciach, ale wiedz jedno
że się nie odwrócę, kiedy inni na pewno
Odczuwasz jakiś ból, stwiam że to przeszłość
Twoja twarz mówi mi, jedno obojętność
Otwieram swoje drzwi, chcesz to dawaj ze mną
Nie musisz mówić nic, wiem że trafiłem w sendo
To mój lot, to mój lot
Witam na pokładzie samolotu FdoO